W sobotę (4 maja) na placu Piłsudskiego w Warszawie odbyły się Centralne Obchody Dnia Strażaka. W uroczystościach wzięli m.in. prezydent Andrzej Duda, pierwsza dama Agata Kornhauser-Duda, marszałek Sejmu Szymon Hołownia oraz minister spraw wewnętrznych i administracji Marcin Kierwiński.
Temu ostatniemu poświęca się najwięcej uwagi, gdyż część internautów w serwisie X (dawniej Twitter) zarzuciła ministrowi nietrzeźwość. O stan zdrowia Kierwińskiego pytali nawet dziennikarze. "Zanim wydacie wyrok posłuchajcie moich wypowiedzi, których udzieliłem mediom po wystąpieniu. Mało tego natychmiast udałem się na komendę policji, gdzie zbadano mnie alkomatem. Wynik = 0,0" - napisał Kierwiński w mediach społecznościowych,
"Kierwiński to ma dopiero pecha". Mentzen kpi z ministra
Marcin Kierwiński na potwierdzenie swoich słów zamieścił nawet zdjęcie wyniku testu z pieczątką dyżurnego Komendy Rejonowej Policji Warszawa II. W argumenty polityka Koalicji Obywatelskiej nie uwierzył Sławomir Mentzen. Lider Konfederacji zamieścił w sieci długi wpis, w którym nie brakuje sarkazmu. "Minister Kierwiński to ma dopiero pecha. Przemawiał na państwowych uroczystościach i akurat jemu zepsuł się sprzęt nagłośnieniowy i pojawił się dziwny pogłos" - zaczął swój wpis Mentzen.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Lider Konfederacji podkreślił, że podczas wystąpienia innych polityków nie wystąpiły problemy z nagłośnieniem. "No ale ten miał pecha. W sumie to powinien się do tego pecha przyzwyczaić, bo podobne problemy ze sprzętem miał równo rok temu, gdy przemawiał z okazji 3 maja w Płońsku" - dodał Mentzen i przypomniał "przygodę" Kierwińskiego sprzed roku.
"Nagrał 1,5 godziny później wywiad, żeby pokazać, że jest trzeźwy i znowu pech. Język mu się troszeczkę znowu poplątał i źli ludzie dalej mieli niepotrzebne wątpliwości" - napisał polityk opozycji.
Mentzen zwrócił też uwagę na nieprawidłowości na wydruku, który miał potwierdzać trzeźwość Kierwińskiego. "Znowu pech. Bo okazało się, że cały kwit jest źle wypełniony, niepodpisany, a widniejąca na nim jako przeprowadzająca badanie aspirant Ewa Burnett jest nikomu nieznana i nikt o niej nie słyszał. Ale to jeszcze nic. Nomen omen czystym zbiegiem okoliczności, Burnett to również marka wódki" - stwierdził.
"I jeszcze ci wścibscy dziennikarze. Jeden z nich poszedł dziś na komisariat, dokładnie ten sam, z którego kwit dostał Kierwiński, i zrobił sobie badanie alkomatem. No i znowu pech! Wydruki są tam wydawane in blanco, po otrzymaniu kwitu, każdy może sobie wpisać dane jakie tylko chce. Kaczor Donald, Myszka Miki, Grzegorz Braun, co kto tylko chce" - kontynuował we wpisie polityk Konfederacji.
"Przebież nawet Ewa Burnett z policji potwierdza, że promili było 0. Wprawdzie się pod tym nie podpisała, ale potwierdza! Gdy komendant główny policji Jarosław Szymczyk potwierdzał, że myślał, że to był głośnik, a nie granatnik, to wszyscy na słowo wierzyli, nikt pytań nie zadawał. A teraz nikt nie wierzy aspirant Burnett. Może gdyby podpisał się tam jeszcze pułkownik Jack Daniels, ludzie przestaliby stawiać głupie pytania" - ironizował dalej Mentzen.
Polityk Konfederacji przypomniał, że nie tak dawno był krytykowany za organizowanie "Piwa z Mentzenem". "I nad ranem ktoś mnie nagrał, jak spokojnie sobie stoję" - podsumował swój wpis.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.