Dawid Fijałkowski, syn Romana Fijałkowskiego, zmarł po długiej walce o zdrowie. Jego ojciec ostatnie dni spędził na wyprzedaży kiosku, aby zebrać środki na leczenie syna.
Kiosk w Toruniu nagle stał się najpopularniejszym punktem w mieście. - Syn to dobry człowiek, z wielkim sercem — mówił pan Roman, mając nadzieję na cud.
Dawid, który dwa lata temu przejął kiosk, poważnie zachorował i kilka miesięcy temu przeszedł przeszczep wątroby. W poniedziałek (22.07) mężczyzna trafił do szpitala w bardzo ciężkim stanie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przez kilka dni przebywał w śpiączce, a lekarze dawali mu zaledwie kilka procent szansy na przeżycie. Wówczas pan Roman stwierdził, że czas zamknąć interes. Chciał wspierać syna.
Na razie nie widzę opcji, aby trzymać ten kiosk. On kosztował mnie już tyle nerwów. Ludzie proszą, abym go pozostawił. Niektórzy mówią, że to miejsce jest już kultowe. Nie wiem. Ja chcę po prostu, aby mój syn żył - mówił o2.pl pan Roman.
Rodzina żyła w nieustannym strachu.
Drżymy na każdy sygnał telefonu. Stale o nim myślę, jednocześnie boimy się z żoną odebrać telefon. Nie chcemy usłyszeć, że zadziało się coś złego. Marzę tylko o jednym, aby syn wybudził się, spojrzał na mnie i powiedział: "tato" - powiedział "Faktowi" pan Roman.
28 lipca nadeszła tragiczna wiadomość o śmierci Dawida. Smutną informację przekazał jego brat. Ceremonia pożegnalna odbędzie się 31 lipca o godz. 11:30 w parafii pod wezwaniem Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa w Toruniu.
Przeczytaj również: Dramatyczne sceny w Międzyzdrojach. Wideo krąży w sieci
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.