W trakcie poniedziałkowej konferencji prezydent Andrzej Duda mówił o rosyjskich wpływach, które "wymagają wyjaśnienia".
Komisja ds. wpływów Rosji powinna powstać na poziomie europejskim. Zwróciłem się do premiera, żeby postawił tę sprawę na Radzie Europejskiej - zaznaczał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Następnie przekazał, że zdecydował się na podpisanie ustawy o powołaniu Państwowej Komisji ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007-2022.
Oprócz podpisania ustawy o powołaniu Komisji ds. badania wpływów rosyjskich, skieruję ją też w trybie następczym do Trybunału Konstytucyjnego - zapowiedział.
Tym samym ustawa, którą potocznie nazywa się "lex Tusk", wejdzie w życie. A dlaczego dokument określa się właśnie takim mianem? Wszystko za sprawą tego, że wielu przedstawicieli władzy (m.in. wiceminister rolnictwa Janusz Kowalski) deklaruje, iż nadrzędnym celem komisji jest prześwietlenie przewodniczącego Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska pod kątem jego polityki względem Rosji w latach 2007-2014. W tym okresie Tusk był premierem.
PO reaguje na ruch Andrzeja Dudy
Ustawa ma wejść w życie już niebawem. Oczywiście w pierwszej kolejności przeprowadzony zostanie nabór członków tego podmiotu.
W demokratycznym kraju prezydent nie podpisałby tak stalinowskiej ustawy - mówił na antenie TVN24 krótko po wystąpieniu prezydenta Marcin Kierwiński, sekretarz generalny Platformy Obywatelskiej.
Potwierdził również, że PO nie będzie wskazywać członków tej komisji. - Jedyne, co zrobimy, to doprowadzimy, by jak najszybciej po wyborach ta komisja przestała działać - zadeklarował Kierwiński.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.