14 lipca w Kalifornii w Stanach Zjednoczonych został do sądu złożony wniosek przeciwko firmie produkującej Skittlesy. Wszystko za sprawą tego, że w tęczowych cukiereczkach, które są tak uwielbiane przez dzieci na całym świecie, znajduje się dwutlenek tytanu.
Pozew złożył Jenile Thames, mieszkaniec San Francisco. Mężczyzna postarał się o pozew zbiorowy przeciwko firmie Mars Inc., która jest właścicielem marki.
"Będzie zmienione DNA"
Ci, którzy spożywają te słodycze, "narażają się na zwiększone ryzyko wystąpienia szeregu skutków zdrowotnych, których najczęściej nie są świadomi, a które wynikających z genotoksyczności – zdolności substancji chemicznej do zmiany DNA - brzmi fragment wniosku, cytowany przez "Lad Bible".
Producent miał wycofać dwutlenek tytanu ze swoich produktów już w 2016 roku. Nowy pozew sugeruje jednak, że firma wprowadziła te zmiany tylko pozornie, dlatego że "dzisiejsi konsumenci wzywają producentów żywności do stosowania w swoich produktach bardziej naturalnych składników".
Według pozwu Jenile'a producent twierdził, że sztuczne barwniki użyte w jego produkcie "nie stanowią znanego zagrożenia dla zdrowia lub bezpieczeństwa ludzi". Zdaniem mężczyzny, firma nadal sprzedaje cukierki zawierające dwutlenek tytanu. Posuwa się nawet do stwierdzenia, że Mars Inc. "nie informuje konsumentów o konsekwencjach spożywania toksyny".
Oskarżyciel zwrócił także uwagę na użyte opakowania, w których znajdują się cukierki. "Lista składników wypisana jest drobnym drukiem na odwrocie produktu. Jej odczytanie jest jeszcze trudniejsze ze względu na brak kontrastu w kolorze między czcionką a opakowaniem - twierdzi pozywający.
Karolina Sobocińska, dziennikarka o2.pl