W połowie lipca do jednego ze sklepów w centrum Suwałk weszła młoda klientka bez maseczki. Jedna z ekspedientek poprosiła ją o zasłonięcie ust oraz nosa. Klientka nie posłuchała prośby i podeszła do kasy. Gdy kobieta nie została obsłużona, zaczęła wygrażać ekspedientce, że zgłosi to policję.
Jak powiedziała, tak zrobiła. Klientka udała się na komendę i złożyła zawiadomienie o wykroczeniu.
Kilka tygodni później wniosek o ukaranie pracownicy sklepu policja skierowała do sądu. Zarzucono ekspedientce wykroczenie przeciwko interesom konsumentów. "Rzecz w tym, że miałam powód, aby nie obsłużyć tej klientki, działałam nie tylko w interesie własnym, ale też społecznym" - broniła się ekspedientka, cytowana przez "Nasze Miasto".
Jak informuje "Nasze Miasto", policjanci prowadzący postępowanie tych argumentów nie przyjęli. "Czyn, o którym nas zawiadomiono, był wykroczeniem w świetle kodeksu wykroczeń" - tłumaczy Anna Wałecka-Chamiuk z zespołu komunikacji społecznej Komendy Miejskiej Policji w Suwałkach.
Szokujący wyrok sądu
Podobnie zadecydował Sąd Rejonowy w Suwałkach i wymierzył ekspedientce karę w wysokości 100 zł.
Orzeczenie sądu nie jest prawomocne. Ekspedientka złożyła sprzeciw do wyroku. 16 września sąd drugiej instancji rozpatrzy sprawę ponownie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.