Choć proceder kłusownictwa jest w naszym kraju karany, to wciąż nie odstrasza to wielu amatorów tej formy aktywności. Przekonał się o tym mężczyzna, który w sobotę, 11 listopada, odwiedził kompleks leśny w Siechnicach koło Wrocławia.
Czytaj także: Pokazał grzybowe zbiory. Ludzie patrzą i nie wierzą
Sarna skonała we wnykach. Ktoś chciał ukryć truchło
Mężczyzna poinformował redakcję Gazety Wrocławskiej o bulwersującym odkryciu. Jak się okazuje, w lesie znalazł zwłoki sarny, która została zaplątana w kłusownicze wnyki. Co więcej, truchło zwierzęcia było zamaskowane.
Często spaceruję z psem i aparatem w okolicach zbiornika Czarna Łacha. Właśnie na tym obszarze mój pies wywęszył sarnę, niestety, martwą. Gdyby nie on, to z pewnością bym jej nie zauważył, była zamaskowana suchymi liśćmi. Ktoś, kto zostawił wnyki, musiał tu być i widzieć, że sarna się złapała. Poprzedniego dnia również tam spacerowałem i jeszcze zwierzyny nie było, więc musiała się załapać w nocy lub nad ranem - napisał Pan Mateusz w liście do Gazety Wrocławskiej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mężczyzna bezzwłocznie zgłosił sprawę do odpowiednich służb. Sytuacja została przekazana do Polskiego Związku Łowieckiego, którego zadaniem jest m.in. właśnie przeciwdziałanie kłusownictwu.
Stosowanie wnyków w lasach jest oczywiście nielegalne. To wyjątkowo brutalny sposób zabijania dzikiej zwierzyny, bowiem powoduje on umieranie w męczarniach. Co ważne, czasami ofiarą wnyków padają psy i ludzie, którzy nie zauważają tych zasadzek podczas spacerów.
Czytaj także: Leśnik natrafił "czarci krąg". Szybko chwycił za telefon
Kłusownictwo jest zaś wykroczeniem ściganym prawnie. Za nielegalne zabijanie dzikich zwierząt grozi nawet pięć lat więzienia i wysokie kary finansowe.