35-letni Jakub tuż przed tragedią zaplanował weekendowy wyjazd z ukochaną. Zadowolony napisał do Kamili: "Kocham cię i mam dla ciebie niespodziankę" i wyszedł na zakupy. Trzy minuty później przechodził przez pasy przy ul. Cegielnianej w Olkuszu. Jeden samochód zatrzymał się, żeby go przepuścić. Drugi nawet nie zwolnił.
Rozpędzona biała honda z impetem uderzyła w 35-latka. Jakub przeleciał kilkanaście metrów i uderzył w asfalt. Kierowca hondy dodał gazu i uciekł z miejsca wypadku z roztrzaskaną przednią szybą. Inni kierowcy próbowali pomóc rannemu, szybko wezwano karetkę. Niestety reanimacja nic nie dała, Jakub zmarł na miejscu.
Zabił 35-letniego Jakuba. Kierowca ledwo trzymał się na nogach
20 minut później policja złapała sprawcę wypadku. 48-letni mieszkaniec Olkusza był pijany w sztok, ledwo trzymał się na nogach.
Badanie stanu trzeźwości wykazało, że kierowca hondy ma blisko 3 promile alkoholu w organizmie - poinformowała 21 lipca Katarzyna Matras, oficer prasowa olkuskiej policji.
Dla 48-latka jazda po pijanemu to nie pierwszyzna. Za prowadzenie po alkoholu zabrano mu prawo jazdy, do maja ubiegłego roku do 2023 r. miał zasądzony zakaz prowadzenia pojazdów.
Najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie, grozi mu do 12 lat więzienia. 48-latek usłyszał zarzuty spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, kierowania w stanie nietrzeźwości oraz nieudzielania pokrzywdzonemu pomocy.
Czytaj też: Weszli do laboratorium Polaka. Holendrów zatkało
Ukochana Jakuba próbuje dojść do siebie po tej niewyobrażalnej stracie. Pochowała go 29 lipca. W rozmowie z "Gazetą Krakowską" młoda kobieta wyznała, że na przemian płacze i wspomina rok, który spędziła z ukochanym. Dzieliła ich duża różnica wieku, jednak zaręczyli się już po pół roku znajomości. Wiedzieli, że są sobie przeznaczeni.
On był całym moim życiem. (...) Mój Jakub był uczuciowym człowiekiem. I to w nim kochałam. Razem byliśmy po prostu szczęśliwi - powiedziała Kamila w rozmowie z "Gazetą Krakowską".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.