Przyczyn porażek Rosjan na froncie i fiaska w rozpętanej kilkanaście miesięcy temu wojnie w Ukrainie jest wiele. Ale jedną z nich z pewnością jest armia Federacji Rosyjskiej. Miała być wszak drugą siłą na świecie, a jest karykaturą nowoczesnej armii. Dowódcy nie zdają egzaminu, stosują starą i krwawą doktrynę wojenną.
A żołnierze giną masowo. Dotąd poległo już ponad 276 tysięcy Rosjan, a ponad 200 tys. jest rannych.
Czytaj także: Blady strach padł na Rosjan. Wkrótce trafią na front
I nikt nawet nie ukrywa, że ich życie dla Kremla się nie liczy. Skoro giną tysiącami, trzeba dosłać kolejnych i kolejnych, by zapełnić luki w jednostkach na pierwszej linii. A gdy zginą i ci, ogłosi się kolejną falę mobilizacji i znów nowe siły trafią do walki. To jest przyczyna wielkich strat Federacji Rosyjskiej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
A że straty są ogromne, trzeba szukać kolejnych chętnych do walki. Tych w zasadzie nie ma, a ludzie wiedzą, jak wyglądają realia wojny w Ukrainie. I że wraca się z niej najczęściej w czarnym worku, o ile armia znajdzie ciało żołnierza i wyśle je w ogóle do domu... Skąd Rosja ma wziąć zatem żołnierzy? Ogłaszając przymusową mobilizację.
Nim ta nastąpi, MON Federacji Rosyjskiej chwyta się wszelkich możliwych sztuczek, by jak najszybciej wysłać nowe wojsko na front. Był już pomysł wysyłania pod przymusem imigrantów zarobkowych, karnie wcielano do wojska mieszkańców Krymu czy rezerwistów, nie bacząc na ich wiek czy stan zdrowia. Ale to nie koniec.
Najnowszym pomysłem pochwalił się generał Andriej Gurulow.
Zdaniem emerytowanego oficera, który dziś zasiada w Dumie i jest bohaterem propagandowych programów w telewizji, trzeba posłać bezrobotnych. Tak, to nie żaden żart. Osoby bez stałego zatrudnienia to dla Rosji problem, więc łatwo można go rozwiązać zmuszając je do służby w armii. Ważne, by zgadzały się liczby rekrutów.
Ci ludzie w ogóle nigdzie nie pracują, nic nie robią. Tak, zróbmy to. Zmobilizujmy ich - ogłosił generał Gurulow w programie propagandowym.
To dobrze pokazuje, jak szanuje się dziś obywateli w Rosji. I że wielu z nich to dla władz ludzie niższej kategorii. Dlatego przed rokiem pierwsza fala poboru w zasadzie ominęła duże metropolie, a teraz ma dotknąć tych, którzy są społecznie najniżej. Więźniów, imigrantów, bezrobotnych i tych, którzy się przed aparatem państwa nie obronią.
Zamożni łapówkami wykupią się od służby albo uciekną z kraju. Biednych i bezradnych czeka pobór do wojska, dwa tygodnie szkolenia, a potem najpewniej śmierć na froncie. Dla ludzi władzy na Kremlu to żaden problem, a nawet ulga. Nie są im potrzebni do niczego, a tak przysłużą się ich chorej wojnie. Tak dziś wygląda Rosja.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.