Walki na froncie nie ustają. Ukraina jest mocno ostrzeliwana przez rosyjskie rakiety. Prezydent Zełeński apeluje do Zachodu i USA o wsparcie, brakuje amunicji na wystarczającą obronę.
Niezależny portal "Moscow Times" donosi, że Putin po niepowodzeniu ukraińskiej ofensywy, odczuwa słabość atakowanego kraju i jest gotowy do podjęcia kolejnej próby zajęcia Kijowa i Charkowa.
Jeśli konieczna będzie mobilizacja, on to ogłosi. Jeśli konieczne będzie jeszcze dalsze przesunięcie gospodarki na poziom wojenny, zrobi to - pisze portal powołując się na źródła w administracji prezydenta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Symboliczne zwycięstwo i początek końca wojny?
Na Kremlu mają uważać, że zdobycie Charkowa jest realnym celem, po którym wojna może stopniowo dobiegać do końca. - Wysocy rangą urzędnicy bezpieczeństwa są przekonani, że armia rosyjska jest w stanie zdobyć Charków, ale dalsze posuwanie w głąb Ukrainy jest trudne - pisze z kolei portal Meduza.
Czytaj więcej: Atak terrorystyczny w Moskwie. Jest kolejny podejrzany
Zdobycie Charkowa ma być symbolicznym zwycięstwem. To miasto w północno - wschodniej części Ukrainy liczy ponad milion mieszkańców, w którym jest spora populacja rosyjskojęzyczna.
Co ważne, źródła rosyjskich portali informują, że aktualnie nie podjęto decyzji o ponownym ataku na Charków. Atak może wymagać nowej fali mobilizacji powołań do wojska. Władze Rosji planują niebawem powołać nawet 300 tysięcy nowych żołnierzy. To ma pomóc w okrążeniu miasta. Pierwsi na front mają iść rezerwiści, którzy podpisali kontrakt z rosyjskim MON. Takich osób w tym kraju ma być około 2 miliony.
Nikt nie chce z drugiego co do wielkości miasta w Ukrainie zrobić drugiego Mariupola. Dlatego jest pomysł, aby uczynić z niego wizytówkę Rosji. Tego, jak Rosjanie, potrafią walczyć w cywilizowany sposób - donosi "Moscow Times".
Region Charkowa został częściowo zajęty po rozpoczęciu inwazji Rosji na Ukrainę. Ukraińcy zdołali jednak przeprowadzić kontrofensywę i wyzwolić większość miast i wsi.