Nie żyje operator kamery, który pracował na planie filmu "Indiana Jones 5". Nic Cupac miał 54 lata.
Został znaleziony martwy w swoim pokoju hotelowym, gdzie nocują zatrudnieni do produkcji. Nieopodal trwają nagrania do kolejnej odsłony kultowej przygody. Pracownicy, aktorzy i reżyserzy przebywają obecnie w Fez w Maroku, podaje źródło "The Post".
Przyczyna zgonu nie jest znana. 54-latek zmarł nagle
Śmierć 54-latka zszokowała wszystkich. Nic Cupac był wziętym operatorem, pracującym przy takich produkcjach jak "Harry Potter" czy "Gwiezdne wojny". Mówi się, że "zmarł z przyczyn naturalnych". Na szczegóły zapewne trzeba będzie trochę poczekać.
"Nad filmem ciąży klątwa", twierdzi wielu. Z tego powodu, że produkcja filmu zdecydowanie nie idzie zgodnie z planem. M.in. - przesunięto premierę "Indiany" z lipca 2020 roku na rok 2021. Ponadto Harrison Ford, podczas nagrywania nowych scen w filmie doznał poważnej kontuzji barku, o czym informował jakiś czas temu.
Warto dodać, że to kolejna śmierć na planie filmowym, o jakiej rozpisują się media zagraniczne, a także polskie. W ostatnim czasie szerokim echem obiła się śmierć Halyny Hutchins, którą na planie filmu "Rust" przypadkiem postrzelił Alec Baldwin. Hutchins również była operatorką.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.