W sobotę, 25 czerwca, Mateusz Morawiecki przyjechał na Wielkopolskę. Premier odwiedził Kostrzyn pod Poznaniem, gdzie spotkał się z tamtejszymi mieszkańcami. Spotkanie relacjonował na żywo serwis Epoznan.pl.
Na nagraniu widać salę, na której zgromadzili się zainteresowani zobaczeniem szefa rządu. Siedzą "po okręgu", a wśród nich został usadzony Mateusz Morawiecki. Zanim jednak premier pojawił się na sali, konferansjerzy zachęcali ochoczo zebranych, by skandowali jego imię.
Uprzejmie proszę i apeluję do Państwa, żeby głośno spróbować skandować imię pana premiera. Mateusz! - wykrzykną dumny prowadzący.
Mieszkańcy Kostrzyna i okolic nieśmiało zaczęli krzyczeć to samo, po czym zaczęli machać chorągiewkami. Była to próba przed kolejnym "okrzykiwaniem". Skandowali imię premiera również przed jego wejściem na salę. Następnie przyszedł czas przemowy Mateusza Morawieckiego.
Wstał wtedy z krzesła, stojąc pośrodku zgromadzonych. I już na samym początku zaliczył wpadkę językową. To nie pierwszy raz, gdy szef polskiego rządu myli się, występując przed publicznością. Przypomnijmy, chociażby jego wystąpienie, na którym próbował zacytować słynną fraszkę "Na zdrowie" Jana Kochanowskiego.
Szlachetne zdrowie... yyy... emm... yyy... prawda, ile cię trzeba cenić... czy jak, a jak, tak, ym.... jako smakujesz, aż się zepsujesz prawda... - gimnastykował się kilka lat temu.
Morawiecki przekręcił nazwę miejscowości
Podczas wizyty w Kostrzynie, Mateusz Morawiecki powitał zgromadzonych tam mieszkańców. Już na samym początku zaliczył wpadkę.
Witam wszystkich Państwa bardzo serdecznie. Cieszę się, że przybyliście tutaj w ten piękny dzień w Kostrzyniu. Jest naprawdę przepiękna pogoda - padło z ust Mateusza Morawieckiego.
Polityk z pewnością miał na myśli odmianę "w Kostrzynie". W taki sposób poprawili go dziennikarze lokalnego serwisu pisząc: - Wystąpienie niestety zaczął od błędu językowego mówiąc "cieszę się, że przybyliście w ten piękny dzień w Kostrzyniu". Oczywiście poprawna odmiana to "w Kostrzynie" - czytamy.
W dalszej części spotkania Mateusz Morawiecki wychwalał rząd. Mocno skrytykował też opozycję, która, jego zdaniem po wygranych wyborach doprowadziłaby do "utraty części suwerenności".
Jak podaje Epoznan.pl: - Po części oficjalnej, do premiera podeszła pewna kobieta, przedstawiła się jako "głosująca na PiS" i zapytała, czy premier mógłby pomóc znaleźć jej pracę, po czym wręczyła mu dokumenty - czytamy. Ciekawe, czy premier podoła zadaniu...
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.