Sytuacja na pograniczu nie ulega poprawie. Straż Graniczna informuje o kolejnych próbach nielegalnego przekraczania granicy. Ale przecież nie rozpościera się ona tylko na ziemi. Wojskowi sygnalizują, że naruszana jest także przestrzeń powietrzna RP.
Według naszych informacji Białorusini coraz częściej wykorzystują drony. Jak mówią rozmówcy o2.pl, przybywa przypadków, kiedy maszyny te na krótko wlatują w polską przestrzeń powietrzną. Wszystkie takie zdarzenia są bacznie obserwowane przez żołnierzy i funkcjonariuszy Straży Granicznej (SG).
Jest dużo naruszeń granicy i przestrzeni powietrznej przez bezpilotowce. Szybkie i krótkie wypady. Tak było np. w piątek, kiedy wleciał białoruski dron, który był na terenie Polski około minuty. Zaobserwował go patrol terytorialsów - słyszymy ze źródeł wojskowych.
Drony, ślepe naboje, rzucanie butelkami
Po potwierdzeniu tego zdarzenia dowódca odcinka zwrócił się do białoruskich pograniczników. Poinformował, że zarejestrowano naruszenie granicy. Wystosowano też prośbę, by Białorusini mieli na uwadze, że naruszają przestrzeń powietrzną Polski i by się pilnowali.
To zresztą niejedyne formy prowokacji. W czwartek polski patrol miał zostać ostrzelany przez Białorusinów. W kierunku Polaków oddano strzały ślepą amunicją. Straż Graniczna informowała także, że jeden z Białorusinów rzucił czymś w samochód patrolowy SG.
Zgrzyty między formacjami
Nie najlepiej - o czym pisaliśmy już w o2 - wygląda także współpraca między SG a wojskiem. Do działań na granicy skierowano żołnierzy z 18. dywizji zmechanizowanej oraz Wojsk Obrony Terytorialnej. Nieoficjalnie żołnierze mówią o dość napiętych relacjach z SG.
Według naszych informacji żołnierze skarżą się przede wszystkim na to, że SG się cofnęła, a na pierwszej linii patroli są przede wszystkim oni. Komendanci placówek nie mieli pomysłu na pomoc żołnierzy.
Ustawiali ich kordonowo, a dowódcy pododdziałów irytowali się, że komendanci placówek SG nie chcą słuchać ich propozycji. Dochodziło od pyskówek i utarczek słownych - mówi nasz rozmówca.
Sytuacja była napięta do tego stopnia, że w minionym tygodniu jeden z dwóch najwyższych rangą dowódców wojskowych rozmawiał z komendantem głównym Straży Granicznej. Żołnierzom przykazano milczeć i się dogadywać. Wydaje się, że odniosło to skutek, bo na odprawach kwestia przestała się pojawiać. Wojskowi mówią też o tym, że miejscowa ludność chętniej zgłasza się z informacjami o zauważonych migrantach do WOT niż do SG.
Żołnierze wspominają także o dużej skuteczności patroli aeromobilnych. Przekazanie informacji o migrantach skutkuje poderwaniem śmigłowców, przewiezieniem żołnierzy we wskazane miejsce i zdesantowaniem ich z maszyn. Działa to na migrantów odstraszająco.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.