Nie żyje podpułkownik Fezul Biczikajew. Był wysoko postawionym w szeregach rosyjskiej armii 36-letnim żołnierzem. Miał zginąć pod Charkowem podczas tajnej misji wywiadowczej 2 maja. Śmierć oficera ogłoszono w niedzielę.
Jak przedstawiają go Rosjanie, Biczikajew to prawdziwy bohater. Zdaniem propagandystów, ojciec trójki dzieci zginął "z karabinem maszynowym w dłoniach osłaniając swoich podwładnych".
Sygnał radiowy oznajmił: "dowódca jest ranny" po tym, jak kula przebiła tętnicę, ale podobno rozkazał swoim ludziom: "To zadrapanie! Pracujcie dalej! Praca!" - podają rosyjskie media.
Fezul Biczikajew był jednym z najmłodszych pułkowników w Rosji. Pełnił funkcję zastępcy dowódcy swojego pułku. Jego śmierć stanowiła "ciężką, nieodwracalną stratę", podają Rosjanie. Jego pogrzeb miał odbyć się w niedzielę 8 maja.
Śmierć Biczikajewa następuje dzień po ujawnieniu śmierci 44-letniego ppłk. Fiodora Sołowjowa w Donbasie. Został pochowany z pełnymi honorami wojskowymi i potrójną salwą dział we wsi Chunaki w regionie Penza.
Duże straty Rosjan
Według danych przekazanych przez stronę ukraińską od 24 lutego w wojnie Putina zginęło dziewięciu generałów i 38 pułkowników, chociaż Rosja nie przyznała się do wszystkich ofiar śmiertelnych.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.