Sprawę pożarów rozdzielni przy ul. Strobanda w Toruniu opisywaliśmy kilka tygodni temu. Przypomnijmy, że ogień strawił doszczętnie instalację w jednej z klatek w Wielką Sobotę (30.03). Wtedy mieszkańcy dowiedzieli się, że nie będą mieli prądu przez kilka tygodni.
Po naszej interwencji, spółka Energa Operator i spółka Zarząd Nieruchomości Toruńskich (zajmująca się zarządzaniem blokiem przy ul. Strobanda) opracowały wspólnie rozwiązanie, które pozwoliło na szybsze podłączenie mieszkań do instalacji tymczasowej.
Niestety, sielanka nie trwała długo. W poniedziałek (20.05) doszło do kolejnego pożaru, tym razem w innej klatce toruńskiego bloku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mieszkańcy zaczęli obawiać się, że sytuacja może wymknąć się spod kontroli. Uważają, że zarządca nieruchomości nie dopełnia swoich obowiązków. Dowodem na to jest m.in. zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa z art 163. Kk. (nieumyślne doprowadzenie do zagrożenia dla zdrowia i życia).
Czytaj także: Mieli być bez prądu przez dwa tygodnie. Po naszej interwencji reakcja była błyskawiczna
Lokatorzy wprost domagają się konkretnych działań. Uważają, że "dotychczasowe działania były niewystarczające".
Mamy dość tej sytuacji. Chcemy wyjaśnienia sprawy. To trzeci pożar rozdzielni w naszym bloku. Nie czujemy się bezpiecznie. W końcu ogień może dosięgnąć mieszkań - mówi nam Filip Dobrowolski, mieszkaniec bloku.
Dobrowolski dodaje, że "mieszkańcy nadal nie dostali oficjalnej informacji, co jest przyczyną ciągłych pożarów". W rozmowie z nami wielu lokatorów bloku przy ul. Strobanda jest zbulwersowanych, że sprawa nie została rozwiązana, choć od największego pożaru rozdzielni minęło kilka tygodni.
Oczekujemy interwencji u zarządcy i konkretnych kroków. Skoro - po wielkanocnym pożarze - znów mamy ten problem, to znaczy, że zarządca nie podjął działań zaradczych - uważa Filip Dobrowolski.
Zarządca nie składa broni
Jarosław Bednarski, prezes Zarządu Toruńskich Nieruchomości nie ma sobie nic do zarzucenia. Uważa, że "mieszkańcy szukają winnego" i "próbuje mu się przypisać rzeczy, które nie miały miejsca".
Dodajmy, że lokatorzy bloku przy ul. Strobanda uważają, że "Bednarski ciągle współpracuje z jedną firmą naprawiającą instalację w bloku" i "nie działa w celu znalezienia istotnych usterek, które powodują pożary".
Pożary były dwa. Poza tym zdaję sobie sprawę, że mieszkańcy szukają winnego. To żadna nowość. Bardziej martwi mnie to, że próbuje mi się przypisać rzeczy, które nie miały miejsca. Ja już 30 kwietnia napisałem do zarządu, aby w klatce, w której spaleniu uległy liczniki, podjąć działania naprawcze. Otrzymałem informację, że firmę do usunięcia usterki mam wybrać w drodze konkursu - tłumaczy nam Jarosław Bednarski.
Według Bednarskiego wina nie leży w kwestii instalacji bloku. Pokazuje zdjęcia spalonej rozdzielni. Uważa, że może to być efekt wadliwych liczników. Nie odpowiada jednak wprost na pytanie, czy ma w tej sprawie jakiekolwiek ekspertyzy.
Po analizie zdarzeń i rozmowach z elektrykami przyczyna szkody jest znana. Zaproponowałem Zarządowi Wspólnoty już 30.04.2024 modernizację pozostałych trzech rozdzielni (w priorytecie klatki 13). Niestety Zarząd Wspólnoty nie zaakceptował takiego rozwiązania i kazał mi szukać innych ofert. Ustawodawca wyraźnie określił, że władzę we Wspólnocie pełni Zarząd, a nie Zarządca i to do Zarządu Wspólnoty należy podejmowanie decyzji. Oczywiście Zarządca zawodowo zajmujący się opieką nad nieruchomościami proponuje rozwiązania, ale akceptację dla nich musi od Zarządu uzyskać. W tym przypadku nie uzyskałem i dlatego nie mogłem zlecić prac, a jakie jest niebezpieczeństwo w budynku, to Zarząd wiedział przecież bardzo dobrze. Czy jakiekolwiek oszczędności, jakie mogłyby wystąpić przy znalezieniu konkurencyjnych ofert, są w stanie zrekompensować niebezpieczeństwo, jakie powoduje przeciąganie modernizacji w czasie? - pyta Bednarski w rozmowie z o2.pl
Prezes Zarządu Toruńskich Nieruchomości przekazał natomiast, że zlecił już przegląd instalacji i ewentualną naprawę wadliwej sieci. Wykonawca został wybrany odgórnie, a nie w drodze konkursu.
Dodajmy, że wśród mieszkańców krąży opinia, że ZTN i sam Bednarski chcą zrezygnować z pracy przy ul. Strobanda. W rozmowie z nami zarządca zaprzecza, że złożył taką propozycję. Podkreśla natomiast, że "jest otwarty na rozwiązanie umowy za porozumieniem stron".
Jeżeli nie ma woli współpracy, jesteśmy otwarci na rozwiązanie umowy za porozumieniem stron. Natomiast sygnałów od zarządu o chęci takiego rozwiązania jeszcze nie ma - kończy Bednarski w rozmowie z o2.pl.
Warto wspomnieć, że całe szczęście pożar nie okazał się tak zgubny w skutkach jak ten z okolic Wielkanocy. Mieszkańcy mogą korzystać z energii elektrycznej.
Marcin Lewicki, dziennikarz o2.pl