Gorączka Zachodniego Nilu zaczęła atakować w połowie sierpnia w nadrzecznych miejscowościach Hiszpanii. Szybko zaczęła się rozprzestrzeniać po najbliższych kurortach.
U 31 osób potwierdzono zakażanie. Jego objawy przypominają zapalenie opon mózgowych. W międzyczasie Hiszpania nieustannie walczy z epidemią koronawirusa.
Ostatnia ofiara to 72-letni mężczyzna z Kadyksu. Najmłodsza dotychczasowa ofiara gorączki Zachodniego Nilu miała 59 lat.
Drony przemierzają tereny, gdzie rozmnażają się komary przenoszący zarazę, aby zdezynfekować te okolice. Rząd Andaluzji, regionu, gdzie panuje najwięcej zakażeń, zapewnia, że robi wszystko, aby powstrzymać rozprzestrzenianie się choroby.
Hiszpańskie władze mówią o "sytuacji nadzwyczajnej". Istnieją obawy, że wirus rozprzestrzeni się na kolejne części Hiszpanii, a nawet na wakacyjne wyspy.
Ofiarami wirusa padają również zwierzęta. Najbardziej podatne na zarażenia są przede wszystkim ptaki i konie. Pierwsze zakażenia zwierząt odkryto kilka dni temu w Holandii.