Dzieciństwo winno być czasem beztroski, nauki i pokonywania kolejnych wyzwań, ale Władimir Putin ma zupełnie inne plany wobec dzieci z Rosji. Ponieważ sytuacja kraju stała się bardzo trudna, prezydent polecił, by wykorzystać pracę dzieci do rozwiązania problemu niedoborów kadrowych w rosyjskiej gospodarce. A te są potężne.
Eksperci szacują, że w chwili obecnej brakuje nawet 660 tysięcy rąk do pracy, a to wyraźnie przekłada się na kondycję kraju. Rubel jest na rekordowo niskim poziomie, inflacja szaleje, w sklepach jest drogo, a Rosja się zadłuża (np. w Chinach). Do tego drastycznie spadły zyski z eksportu ropy naftowej oraz gazu. To efekt wojny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Plan Putina. Dzieci pójdą do pracy w fabrykach
A także sankcji, które kraje zachodnie oraz USA nałożyły na Federację Rosyjską. Władimir Putin ma jednak swój plan na poprawę sytuacji. Jego zdaniem gospodarkę może uratować "promowanie i stymulowanie zatrudnienia" obywateli w wieku 14 lat oraz starszych. To nie żart, Putin chce wysłać dzieci do pracy w fabrykach.
Prezydent już poinstruował rząd oraz odpowiednie organa, by nie wahały się wykorzystać pracę dzieci i oferowały specjalne ulgi firmom, które sięgną po młodocianych pracowników. To pomysły rodem z ZSRR i czasów brutalnych rozgrywek w kraju rządzonym przez Józefa Stalina. Jak widać jego następca miał świetny wzór...
Władimir Putin chce wysyłać dzieci do pracy
Rosyjskie władze mają więc ułatwić zatrudnianie obywateli w wieku 14–24 lat, choć "de facto" zmiana dotyczy tych, którzy kształcą się w pełnym wymiarze godzin i nie ukończyli 18 roku życia. Starsi trafiają bowiem do armii, a potem na front w Ukrainie. I nie ma tak naprawdę znaczenia, czy dziecko uczy się i stawia na edukację, czy też nie. W Rosji liczy się bowiem co innego.
Według ekspertów od gospodarki na brak pracowników skarży się nawet 35 procent rosyjskich przedsiębiorstw, a to zarazem najwięcej od 1996 roku. W latach 90. kraj przechodził wielkie przemiany po upadku ZSRR, dziś wrócił w zasadzie do punktu wyjścia. Brakuje pracowników fizycznych, menedżerów i osób, które znają się na zarządzaniu.
Bez nich gospodarka sobie nie radzi, a przecież to podstawa. Wielu zdolnych pracowników uciekło z Rosji w strachu przed mobilizacją do armii - jej druga fala ma zostać ogłoszona we wrześniu - albo trafiło na front, gdzie gospodarce raczej się nie przysłużą. Czy zastąpią ich nastolatkowie? To wątpliwe, ale Putin się z tym nie liczy.
Czytaj także: Zemsta Prigożyna zza grobu? Miał plan na wypadek śmierci
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.