W środę wczesnym rankiem doszło do eksplozji w centrum handlowym De Beverhof w Beverwijk. Wybuch uszkodził elewację supermarketu. To już trzecia eksplozja w polskim sklepie w ciągu ostatnich dwóch dni. Wcześniej, we wtorek rano, podobne wybuchy miały miejsce w supermarketach w Aalsmeer i Heeswijk-Dinther.
Jak poinformowała policja, eksplozja na Slangenwegje w Beverwijk miała miejsce w środę o godzinie 5:15. Nie ma informacji o rannych. Policja prowadzi dochodzenie na miejscu zdarzenia.
Nikt nie został ranny. Nikt nie mieszka w centrum handlowym ani w jego pobliżu - przekazał rzecznik policji.
We wtorek nad ranem doszło do dwóch pierwszych wybuchów. Wówczas doszczętnie zniszczony został polski market w holenderskim mieście Aalsmeer. Właścicielami zniszczonego sklepu "Biedronka" (nie ma związku z popularną w Polsce siecią) są bracia Mohamed i Moshkhal Mahmoed.
Nie mamy pojęcia, dlaczego tak się stało. Może ludzie są zazdrośni. A może robią to z nienawiści- mówili po wybuchu właściciele marketu.
We wtorek rano miał miejsce także drugi wybuch w innym polskim sklepie o nazwie "Biedronka" (również bez związku z portugalską siecią). Do eksplozji doszło w mieście Heeswijk-Dinther, mniej więcej godzinę po pierwszym wybuchu. Właścicielem tego sklepu jest Shawn Mahmoud, który podobnie jak przedsiębiorcy z Aalsmeer ma pochodzenie iracko-kurdyjskie.
Jak dotąd policja nie poinformowała, czy wybuchy z wtorku i ze środy są ze sobą powiązane. Serwis nos.nl podaje, że sklep, w którym miał miejsce środowy wybuch, należy do tego samego właściciela, co sklep w Aalsmeer.