Historię Mariana Chojnowskiego opisały toruńskie Nowości. Mężczyzna jest doświadczonym kolekcjonerem starej broni. Swoją pasją zajmuje się od wielu lat. Emeryt nie tylko gromadził zbiory, ale też chętnie udostępniał je np. na wystawy historyczne.
Czytaj także: Zamordował swoją babcię. Sąd nie miał litości
Równolegle kolekcjoner z Torunia toczył batalię z wymiarem sprawiedliwości. Śledczy zarzucali mu gromadzenie broni niezgodnie z prawem. Mężczyzna bronił się, że pistolety i karabiny nie mogą podlegać w świetle przepisów za arsenał bojowy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Broń się ładuje i można z niej strzelać. Moje zabytki zostały kompleksowo zabezpieczone. Sądowy ekspert uznał jednak, że jest inaczej. Zniszczył przy okazji wiele egzemplarzy - powiedział Chojnowski w rozmowie z Nowościami.
Czytaj także: Tajemnicza śmierć seniorki. Zatrzymano jej syna
Kolekcjoner kupuje pistolety i karabiny, które nie nadają się do użytku. Niekiedy dekuje je również we własnym zakresie. Niestety, przepisy unijne narzucają obowiązek rejestracji takiej bezwartościowej pod względem bojowym broni oraz neutralizowania jej w zakładzie rusznikarskim.
Niewinny, ale straci mnóstwo pieniędzy
Sąd ostatecznie uznał, że kolekcjoner nic złego nie zrobił. Jego zbiory przejmie jednak bydgoskie muzeum, które wcześniej pożyczało kolekcję na różne wystawy. To dla niego dorobek życia. Wartość kolekcji szacuje się na kilkaset tysięcy złotych.
Czytaj także: Wjechał w dyskotekę, imprezowicze wpadli w panikę. Nie do wiary, gdzie ukrywał się Gruzin
Sam mężczyzna odzyska niewiele wartą część zbiorów. Obrońca Mariana Chojnowskiego podkreśla, że ten dalej będzie walczył o dorobek swojego życia.
Sprawa nie jest jeszcze stracona, mimo, że wyrok jest już prawomocny. Zamierzamy odwołać się do Strasburga. Tak zrobił inny kolekcjoner z Warszawy, w bardzo podobnej sprawie. Po sześciu latach uzyskał sprawiedliwość - mówi Nowościom obrońca kolekcjonera.