9 lutego sąd miejski utrzymał w mocy decyzję węgierskiej Krajowej Rady ds. Mediów o cofnięciu licencji Klubradia. Wyrok był rzekomo spowodowany drobnymi naruszeniami surowych przepisów dotyczących mediów na Węgrzech. W przeszłości stacja często prezentowała opinie krytyczne wobec rządu premiera Viktora Orbána.
Prezes i dyrektor Klubradio, Andras Arato nazwał wyrok sądu "haniebnym”. Powiedział Associated Press, że planuje odwołać się do węgierskiego sądu najwyższego.
Jesteśmy świadkami werdyktu, który służy nieskończenie tchórzliwemu, antydemokratycznemu, nieliberalnemu systemowi. To nie jest niespodzianka, ale nadal jest smutna - powiedział Arato.
Węgierski regulator mediów twierdzi, że działał zgodnie z prawem, gdy odmawiał przedłużenia licencji stacji. Sprawa ożywiła debatę na temat wolności prasy i nadmiernych wpływów politycznych na węgierskim rynku medialnym.
Jedyne niezależne radio na Węgrzech
W oświadczeniu wydanym w zeszłym tygodniu, Krajowe Stowarzyszenie Dziennikarzy Węgier nazwało Klubradio "jedynym pozostałym nadawcą publicznym na Węgrzech, którego treść nie podlega wpływom rządu”.
Hegemonia nadawców prorządowych wzrośnie do 100 proc. wraz z uciszeniem Klubradia, co byłoby zupełnie bezprecedensowe w Europie - napisała grupa.
Krytycy węgierskiego rządu ostrzegają przed systematycznym atakiem na wolność i pluralizm mediów w tym kraju. Wiele placówek zostało skonsolidowanych w rękach sprzymierzonych z rządem biznesmenów.
W 2018 roku prawie 500 gazet, stacji telewizyjnych i radiowych oraz stron internetowych zostało przekazanych kontrolowanemu przez rząd konglomeratowi medialnemu. Orban określił go jako "o strategicznym znaczeniu dla kraju”, zwalniając z kontroli organów regulacyjnych.
Media na Węgrzech - podwójne standardy rządu
Jednak węgierski organ regulacyjny ds. mediów - który w 2013 r. pozbawił Klubradio koncesji na nadawanie na Węgrzech, ograniczając je jedynie do Budapesztu - zaprzecza, że jego decyzja obejmowała względy polityczne.
W uzasadnieniu swojej decyzji Rada ds. Mediów argumentowała, że w 2017 r. Klubradio dwukrotnie nie dostarczyło organowi regulacyjnemu odpowiednich danych miesięcznych o swoich programach, co stanowi naruszenie węgierskiego prawa medialnego.
Arato, dyrektor Klubradia, kwestionuje wiarygodność Rady Mediów. Twierdzi, że organ powołany przez węgierski parlament w liczbie pięciu członków, nie może być uważany za niezależnego regulatora, ponieważ wszyscy jego obecni członkowie zostali nominowani na dziewięcioletnią kadencję przez rządzącą partię Fidesz. Arato nazwał członków rady "żołnierzami partii” i stwierdził, że inni nadawcy, którzy popełnili te same wykroczenia, otrzymali przedłużenie licencji.
Ten werdykt pokazuje, że dziś na Węgrzech władze mają prawo różnie traktować różnych dostawców mediów. Ci, którzy pasują do systemu, mają zwiększone częstotliwości, a ci, którzy nie, są odrzucani - powiedział Arato.
Gabor Polyak, szef Mertek Media Monitor skomentował:
To dyskryminacja Klubradia, która narusza Konstytucję i prawo europejskie. Nie był to jedyny możliwy wyrok
Klubradio i dwóch innych wnioskodawców złożyło wnioski o nową koncesję na częstotliwości FM w drodze otwartego przetargu. Może minąć nawet rok lub dłużej, zanim władze medialne zdecydują o wyborze zwycięzcy. Do tego czasu Klubradio namawia swoich słuchaczy do słuchania ich w internecie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.