W październiku 2017 roku Konrad K. zaatakował przypadkowych ludzi w galerii handlowej, używając dwóch wojskowych bagnetów zakupionych dwa miesiące wcześniej.
W wyniku ataku nożownika w centrum handlowym "Vivo" rannych zostało 10 osób. Jedna z nich, 51-letnia kobieta, zmarła w szpitalu. Była to osoba na co dzień pomagająca innym i współpracująca ze stowarzyszeniem "Dobro Powraca".
Jak podaje "Fakt", po zatrzymaniu mężczyzna został uznany za niepoczytalnego i skierowany do zamkniętego zakładu psychiatrycznego w Radecznicy koło Zamościa na Lubelszczyźnie. 11 grudnia biegli psychiatrzy orzekli, że jego stan zdrowia uległ poprawie i może opuścić placówkę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Konrad K. zaatakował ludzi w galerii handlowej. Prokuratura protestuje
Decyzja Sądu Okręgowego w Zamościu spotkała się z protestem prokuratury, która domagała się powołania nowego zespołu biegłych. Sąd jednak odrzucił wniosek, argumentując, że opinie lekarzy były "jasne, pełne i bezsprzeczne".
Konrad K. nie pozostanie bez nadzoru. Sąd orzekł wobec niego środek zabezpieczający w postaci nadzorowanej terapii ambulatoryjnej, która będzie prowadzona w Centrum Zdrowia Psychicznego w Stalowej Woli. Jego stan zdrowia będzie pod stałą kontrolą, a co najmniej raz na 12 miesięcy Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu będzie decydował o dalszym stosowaniu tego środka.
Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu nie zgadza się z decyzją sądu i zapowiada dalsze kroki prawne. - Odwołaliśmy się do Sądu Apelacyjnego w Lublinie. Liczymy, że sprawa zostanie rozpatrzona bezzwłocznie - poinformował Andrzej Dubiel, rzecznik prokuratury.
Mieszkańcy rodzinnej miejscowości Konrada K. nie są pewni, czy mężczyzna wrócił do domu. - Jeszcze się nie pokazywał - mówią.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.