Michaił Łuczin był bliskim znajomym rosyjskiego propagandysty Władlena Tatarskiego, który zginął w niedzielnym wybuchu w Petersburgu. Bloger przedstawia się jako ''wolontariusz z Moskwy''. Ostatnio mocno zaangażował się w pomoc armii Putina, walczącej w Ukrainie: zbierał pieniądze i kupował wyposażenie dla żołnierzy.
Ukraińscy hakerzy z grupy Kiber Sprotyw postanowili ''pomóc'' rosyjskiemu aktywiście podczas robieniu zakupów dla rosyjskiej armii. Włamali się na jego pocztę, konto AliExpress oraz sklep z modelami 3D, gdzie umieścił swoje dane do płatności, o czym poinformował sam Łuczin.
Z informacji przekazanych przez Biełsat wynika, że do Łuczina, zamiast dronów, dotarły ... sztuczne penisy i inne erotyczne zabawki.
Ukry włamały się na moją pocztę, alika (AliExpressu) i coś jeszcze, nawet w moim sklepie z modelami 3D umieścili swoje dane do płatności. Zwróciłem wszystko, z wyjątkiem 17 tysięcy rubli, które wydali na zakup towarów intymnych i banderowskich flag. Nikt tego nie odbierze, więc to wróci i pieniądze zostaną zwrócone — poinformował Łuczin za pośrednictwem Telegrama.
Erotyczne zabawki za 25 tys. dolarów
Okazuje się, że szczegóły zdarzenia omówione przez rosyjskiego aktywistę różnią się od wersji zdarzeń przekazanej przez hakerów z Kiber Sprotywu. Ci twierdzą, że kwota, na jaką zostało zrobione zamówienie, była znacznie wyższa.
Łuczin nie może już dokonać zwrotu, ponieważ towar został zamówiony w dniach 24-25 marca i część została już dostarczona. Łączna kwota zamówienia wynosiła około 25 tys. dol. — przekazali hakerzy.
By potwierdzić swoje słowa, hakerzy pokazali zrzuty ekranu: