Zwykli Chińczycy burzą się na okrucieństwo Korei Północnej. W ostatnim czasie miały miejsce co najmniej dwa incydenty na koreańsko-chińskiej granicy, które zakończyły się tragedią. Wszystko z powodu zaostrzonych przepisów bezpieczeństwa wprowadzonych w kraju Kim Dzong Una na czas pandemii koronawirusa.
Koreańczycy zastrzelili chińskiego przemytnika. Niezidentyfikowany mężczyzna chciał przekroczyć w płytkim miejscu rzekę Jalu w prowincji Jilin, żeby przemycić towary dla kogoś z północnokoreańskiej strony. Przyłapał go na tym patrol straży granicznej.
Strażnicy oddali strzały ostrzegawcze w powietrze, a kiedy Chińczyk kontynuował przekraczanie rzeki, został postrzelony w łokieć, potem w głowę i zmarł - cytuje swoje źródło portal Daily NK.
W drugim incydencie cała załoga rybacka miała zginąć na oczach strażników. Chińczycy nielegalnie łowili ryby w pobliżu Haeju w prowincji Hwanghae Południowe. Na widok północnokoreańskiego patrolu rybacy zaczęli uciekać, a Koreańczycy strzelali do nich gumowymi kulami. W pewnym momencie łódź uderzyła w skałę i zatonęła.
Czytaj też: Dramat na Morzu Żółtym. Niepokojące wieści
Na pokładzie było siedmiu mężczyzn, wszyscy zginęli. Północnokoreańska łódź patrolowa nawet nie próbowała ich ratować - podkreśla oburzone źródło.
W styczniu ubiegłego roku Korea Północna zamknęła granicę z Chinami w ramach działań zapobiegających rozprzestrzenianiu się COVID-19 w tym kraju. Pod koniec 2020 roku władze Korei Północnej nakazały nawet straży granicznej "bezwarunkowo strzelać" do ludzi i zwierząt, którzy wkraczają na koreańskie terytorium bez zezwolenia.
Chińskie władze nie strzelają do Koreańczyków z Północy próbujących przekroczyć granicę, ale żołnierze Korei Północnej zabijają ludzi przekraczających granicę w drugą stronę. A można ich przecież po prostu aresztować i odesłać. W rezultacie ludzie mieszkający w regionie przygranicznym postrzegają Koreę Północną w jeszcze gorszym świetle - podkreśla chińskie źródło.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.