"New York Times" informuje, że Trini Lopez zmarł w wyniku powikłań po zakażeniu koronawirusem. Takie informacje przekazał jego wieloletni przyjaciel i współpracownik Joe Chivara. Groźny wirus cały czas zbiera śmiertelne żniwo w Stanach Zjednoczonych.
Nie żyje słynny muzyk Trini Lopez
Lopez miał 83 lata. Świat o nim usłyszał w latach 60. To wtedy hitem stały się dwa utwory w jego wykonaniu, czyli "If I had a hammer" oraz "La Bamba". Fani błyskawicznie się w nim zakochali.
Jego mieszanka amerykańskiego folku, muzyki latynoskiej i rockabilly urzekła słuchaczy na całym świecie. Jego sekretem było tworzenie aranżacji, do których ludzie mogliby tańczyć - wspomina "New York Times".
Amerykanin pochodzenia meksykańskiego nie tylko świetnie śpiewał, ale także grał na gitarze. Na tym nie koniec, bo świetnie sobie poradził także na wielkim ekranie. Można go zobaczyć m.in. w filmie "Parszywa dwunastka".
Trini Lopez w muzyce był aktywny aż do 2011 roku. To wtedy wydał swój ostatni album. Co ciekawe, nigdy się nie ożenił, ani nie miał dzieci. Tłumaczył to faktem, że jest typem samotnika.
Czytaj także: