Koronawirus postrach zaczął siać już pod koniec ubiegłego roku. Wtedy nieznana choroba z Chin była dla nas czymś odległym, jednak już w lutym tego roku epidemia zaczęła szaleć w Europie we Włoszech. Resztę historii dobrze znamy.
Oficjalnie pierwsze zakażenie COVID-19 we Włoszech pojawiło się 21 lutego. W środę naukowcy z Mediolanu poinformowali, że pierwsze zakażenie miało miejsce w kraju już we wrześniu 2019 roku. COVID-19 zaraził się 4-latek.
Objawy były podobne do koronawirusa. Jednak nikt wtedy nie pomyślał o tym, że dziecko może być zakażone tajemniczym wirusem z Chin. Zdecydowano, że najprawdopodobniej jest to odra. Po czasie naukowcy przyjrzeli się przypadkowi ponownie.
Zainicjowała to dr. Silvia Bianchi. Postanowiła bliżej zbadać kwestię występowania wysypki przy zakażeniu koronawirusem. Przypadek 4-latka z Lombardii okazał się nie odrą, a właśnie COVID-19.
W piśmie Emerging Infectious Diseasese opublikowano badanie, które opisuje ten przypadek. Okazuje się, że COVID-19 może wywoływać objawy podobne do zespołu Kawasakiego. Gdy COVID-19 był odległą chorobą, zakażenia mylono z innymi schorzeniami. Być może stąd tak dramatyczny rozwój epidemii we Włoszech na początku tego roku.
WHO również potwierdziło to, że we Włoszech epidemia rozpoczęła się jeszcze w 2019 roku. Już od września notowano wzrost zachorowań na "ciężkie zapalenia płuc". Naukowcy z Uniwersytetu w Sienie zbadali cztery osoby, które przeszły tę chorobę w październiku 2019. Każdy pacjent dostał pozytywny wynik na przeciwciała, co potwierdza teorię o wcześniejszym rozpoczęciu epidemii we Włoszech.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.