Od 27 grudnia w Polsce trwają szczepienia tzw. grupy zero. Należą do niej przede wszystkim osoby walczące z koronawirusem na pierwszej linii frontu.
Niestety, pojawiają się pewne potknięcia. Jedno z nich zanotowała przychodnia Luxmed, do której w miniony wtorek kurier dostarczył 90 dawek szczepionek na COVID-19.
Paczka miała przyjść do południa, bo o 14 rozpoczynaliśmy szczepienia - mówi "Gazecie Wyborczej" jeden z pracowników przychodni.
Zdecydowanie za późno zorientowano się, że kurier dostarczył już paczkę. - Okazało się, że paczka z 90 dawkami leży w recepcji od rana. Wszystkie szczepionki do wyrzucenia, bo poza lodówką mogą leżeć tylko dwie godziny - wyjaśnia anonimowy pracownik.
Czytaj także: Znany piłkarz zaręczy się z Wieniawą?! Szokujący zakład
Szczepionka na COVID. Sprzeczne wersje
Wiceprezes zarządu Luxmed Onkologia Robert Zawadzki potwierdził w rozmowie z "GW", że taki incydent miał miejsce. Jednocześnie wyjaśnił, że przesyłka została dostarczona przez kuriera do recepcji ogólnej.
Z naszych informacji wynika, że nie poinformował pracowników o zawartości, dlatego z innymi paczkami i listami czekała tam na odbiór, podczas gdy nasi pracownicy czekali na przesyłkę w recepcji na pierwszym piętrze - powiedział Zawadzki.
Inne stanowisko zaprezentował Marcin Janik, członek zarządu firmy Pharmalink, która odpowiada za rozwożenie szczepionek. - Zamówienie zrealizowaliśmy prawidłowo. Kurier przekazał przesyłkę zgodnie z miejscem wskazanym przez Luxmed (...) Kurier powiedział osobie, która odbierała przesyłkę, że paczka zawiera produkty lecznicze do przechowywania w temperaturze od 2 do 8 st. C - poinformował w "Gazecie Wyborczej".
Czytaj także: Ferdek niekiepsko pomógł Halince. Piękny gest aktora
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.