Niestety, sytuacja epidemiczna w Polsce absolutnie się nie poprawia. Z dnia na dzień wygląda to coraz gorzej, bo notujemy bardzo pokaźne wzrosty zakażeń. Oscylują one w granicach 20-22 tysięcy.
Mamy wciąż większość osób nieskontaktowanych z wirusem i zakażenie szerzy się właściwe bez żadnej kontroli, a w związku z tym, że wskaźnik R reprodukcyjności wirusa jest na poziomie 2, to z każdej osoby chorej mamy po tygodniu, dziesięciu dniach dwie kolejne, co powoduje, że liczba zakażonych rośnie w tempie wykładniczym - powiedział dr Paweł Grzesiowski w rozmowie z Nauką w Polsce PAP.
Ekspert twierdzi, że najgorsze nie jest to, ile zakażeń przybywa. Bardziej niepokoi go to, jak dużo osób zajmuje szpitalne łóżka i respiratory.
Już widzimy, że rezerwy systemu się wyczerpały i w niektórych województwach nie ma gdzie przesyłać pacjentów, w konsekwencji pozostają w szpitalach pierwszego stopnia zabezpieczenia, czyli leżą w szpitalach powiatowych pod respiratorami, mimo że to nie są szpitale COVIDowe - zaznaczył Grzesiowski.
Koronawirus. Co może pomóc?
Doktor Grzesiowski nie ma wątpliwości. Uważa, że "sytuacja może ulec zmianie, dopiero kiedy zostanie wynaleziona szczepionka. Póki co, czekają nas jednak regularne zamrożenia i odmrożenia gospodarki".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.