Dramatyczne wydarzenia w północnych Niemczech poruszyły cały kraj. 22 kwietnia zaginął 6-letni Arian, który niepostrzeżenie wymknął się z domu w Bremervörde-Elm i zniknął bez śladu. Poszukiwania prowadzone przez policję, straż pożarną i wojsko, w które zaangażowali się również członkowie rodziny, sąsiedzi, znajomi i mieszkańcy, nie przyniosły żadnych rezultatów...
Przeczytaj też: Niemiecka dziennikarka ostrzega rodaków. Tak pisze o Polsce
Jak podaje "Fakt", nawet wyszkolone psy tropiące nie były w stanie podjąć żadnego tropu. Choć brakuje jeszcze oficjalnego potwierdzenia, wszystko wskazuje na tragiczny finał poszukiwań. W poniedziałek, 24 czerwca, rolnik Jan Schlesselmann kosił swoją łąkę, kiedy natknął się na coś, co początkowo wziął za śmieci.
Przyjrzałem się temu dokładniej i od razu było dla mnie jasne, że to zwłoki dziecka - relacjonował reporterom "Bild".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mężczyzna natychmiast zawiadomił policję, która szybko przybyła na miejsce. Funkcjonariusze z ekipy dochodzeniowo-śledczej prowadzili drobiazgowe oględziny przez wiele godzin, zabezpieczając ślady. Ciało przekazano do badań sekcyjnych.
Odnalezione zwłoki znajdowały się około 3 km od domu zaginionego Ariana. Eksperci sądowi pracują teraz nad potwierdzeniem tożsamości i ustaleniem przyczyny śmierci. Pełne wyniki badań będą dostępne dopiero za kilka dni. Dotychczas nie ma dowodów na popełnienie przestępstwa.
"Fakt" donosi, że miejsce odnalezienia zwłok było wielokrotnie przeszukiwane przez grupę 500 żołnierzy. Jak to możliwe, że nikt z poszukujących nie zauważył dziecka? Sprawę i okoliczności śmierci chłopca będą ustalali niemieccy śledczy.
Przeczytaj również: Sprawili niespodziankę na Euro 2024. Podolski zareagował i wysłał im prezent
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.