Przyzwyczailiśmy się już do tego, że niedziela jest dniem wolnym, chociaż wiele osób zapomina, że są branże, dla których to normalny dzień pracy. Tego dnia jeżdżą kierowcy autobusów czy tramwajów, w restauracjach i kawiarniach pracują kelnerzy i kucharze, w kinach obsługa sali itd. Niektórzy z kolei korzystając z tego, że ten dzień mają wolny, biorą się za porządki. Czasami odkurzają, czasami skoszą trawę.
To się jednak księdzu Danielowi Wachowiakowi nie spodobało.
Ze względu na szacunek dla ludzi, ustawowo powinien być wprowadzony dzień wolny od hałasowania typu: koszenie trawy, rąbanie drzewa, etc. Niedziela - czy się wierzy, czy utraciło tę łaskę - to także dzień odpoczynku. Piszę to, gdyż nie pierwszy raz słychać hałas w mojej okolicy - napisał duchowny na swoim koncie na platformie X.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niektórzy w komentarzach wytknęli księdzu, że Kościół powinien zmiany w tym zakresie zacząć od siebie.
Proponuję wdrożyć ten projekt razem z zakazem walenia dzwonami w kościołach i łażenia po chałupach za kopertami - napisał jeden z internautów.
Ze względu na szacunek dla ludzi to księża nie powinni używać dzwonów o 6-7 rano. To co - już nagle hałasy przeszkadzają, ale tylko niektóre? - dodał następny.
Co ciekawe - ksiądz Wachowiak przyznał tutaj rację. Sam zaznaczył, że w niedzielę nie włącza dzwonów przed pierwszymi dwiema mszami.
Dla księdza ciężka praca w niedzielę to "egoizm polany prymitywizmem i brakiem kultury"
Duchowny w jeszcze mocniejszych słowach wypowiedział się o tych, którzy świadomie w niedzielę podejmują się ciężkich prac.
Ludzie zwyczajnie potrzebują oddechu - także mieszkając w bloku. Wykonywanie ciężkich prac w niedzielę to egoizm polany prymitywizmem i brakiem kultury. To także utrata najmniejszych cząstek wyobraźni i elementów choć małego poświęcenia dla społeczeństwa, w którym się żyje - napisał.
Niektórzy w komentarzach proponowali rozwiązania, jak np. na południu Niemiec, gdzie niedziela jest dniem wolnym od hałasu i przytaczali przypadki, gdzie odmówiono im korzystania z myjni samochodowej przez hałas, jaki ona generuje, czy też wezwano policję do sąsiada, który wyrzucając śmieci zakłócił niedzielny zakaz hałasowania.
Jednak inni przyznali wprost - niedziela jest dla nich jedynym dniem, kiedy rzeczywiście mogą się podjąć niektórych prac.
Ksiądz pisze tu o relikcie minionej epoki (nie mówię, że złym), w którym ludzie mieli mniej zabiegane życie. Dziś pn-pt to u mnie dni zajęte od 4 rano do 20:30. Dopiero sob-nie to czas, w którym mam więcej wolnego i czas, żeby ogarnąć coś u siebie. Niestety, ale tak jest - napisał jeden z internautów.
To kiedy ja mam trawnik skosić, w tygodniu praca do 19, w sobotę nie mogłem i muszę w niedzielę po kościele, po południu, bo trawa na 20 cm urośnie. Na elektryczna kosiarkę za duża działka - dodał następny.
Waszym zdaniem niedziela z zakazem hałaśliwych prac jak np. koszenie trawy to dobry pomysł?