Zdarzenie miało miejsce w niedzielne popołudnie. Czerwony samochód terenowy przełamał bariery, a następnie staranował uczestników tradycyjnej bożonarodzeniowej parady, choć próbował ich omijać.
Do szpitala trafiło 11 dorosłych i 12 dzieci, są wśród nich ofiary śmiertelne. Oficjalne szacunki mówią o przeszło 40 poszkodowanych, których do placówek medycznych transportowały nie tylko karetki, ale również policja i osoby prywatne.
Kierowca samochodu, określany jako "podejrzana osoba", został zatrzymany. W rękach mundurowych znalazł się również pojazd, który wjechał w tłum.
Szef policji w Waukeshy Dan Thompson przekazał, że motyw działania sprawcy na razie jest nieznany. Póki co nie ustalono, czy był to akt terroryzmu. Wiadomo, że "podejrzaną osobę" powstrzymywać próbował jeden z policjantów, który oddał strzały, ale niestety na niewiele się to zdało.
USA. Tragiczne obrazki. Ucierpiały m.in. dzieci
Jeden ze świadków przekazał na łamach "Milwaukee Journal Sentinel", że samochód uderzył między innymi w grupę dziewczynek ze szkolnego zespołu tanecznego.
Na ulicy leżały pompony i buty. Musiałem chodzić od jednego zgniecionego ciała do kolejnego, żeby znaleźć moją córkę. Moja żona i dwie córki prawie zostały przejechane - mówił członek miejscowych władz szkolnych Corey Montiho.
Burmistrz Waukeshy Shawn Reilly podkreślał natomiast na konferencji prasowej, że lokalna społeczność "stoi w obliczu horroru i tragedii w dniu, który miał być jej świętem".
Czytaj także: Potworny wypadek na Mazowszu. Dwoje 13-latków w szpitalu