Do dramatu doszło w placówce opiekuńczo-wychowawczej nr 2 w Opatowie. Marcin B., który pełnił tam rolę wychowawcy. Prokurator Mirosław Cebula napisał w akcie oskarżenia, że mężczyzna wobec wychowanków stosował "pruski dryl".
Marcin B. miał nie mieć wobec dzieci litości. Stosował przemoc fizyczną nawet wobec tych niepełnosprawnych intelektualnie. Wprowadził bezwzględny system kar. Kazał dzieciom wsadzać pokrzywy pod bieliznę, z czego miał się później śmiać, klęczeć im po parę godzin na soli czy robić po 100 pompek (nawet tym młodszym wychowankom).
Z zeznań pokrzywdzonych i świadków cytowanych przez "Wyborczą" wynika, że Marcin B zaciskał dzieciom na rękach trytytki aż do krwi czy potrafił uderzyć je "z łokcia w plecy".
Takich sytuacji było wiele, wychowankowie żyli w ciągłym strachu przed "wujkiem Marcinem". W końcu jeden z wychowanków poprosił starostę o pomoc. Psycholog zatrudniona w placówce również zauważyła niepokojące znaki, dlatego delikatnie zapytała dzieci, czy coś jest na rzeczy. Oprócz tego miał również pojawić się anonim na temat stosowanej tam przemocy.
23 maja 2020 Marcin B. został zatrzymany. Początkowo dostał wyrok na półtora roku więzienia i trzyletni zakaz wykonywania zawodu, jednak wystosowano apelację. 27 października tego roku Sąd Apelacyjny w Kielcach wymierzył Marcinowi B. dwa lata więzienia i 5-letni zakaz wykonywania zawodu związanego z wychowaniem, opieką i szkoleniem dzieci. Poniesie również koszty sprawy apelacyjnej. Mężczyzna nie przyznaje się do swoich "metod wychowawczych".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.