16 sierpnia w piątek zamieściliśmy na naszych łamach historię jednego z podróżnych, który na 24 godziny utknął z rodziną oraz innymi pasażerami lotu czarterowego do Katowic, na lotnisku w Palma de Mallorca w Hiszpanii.
Mężczyzna skontaktował się z nami i opowiedział o zamieszaniu wokół lotu powrotnego do kraju z egzotycznych wakacji.
Przeczytaj też: Koszmar Polaków w Hiszpanii. "Nikt nas nawet nie przeprosił"
Wszystko zaczęło się w hali odlotów, gdzie niespodziewanie samolot do Polski został opóźniony. Informację o opóźnieniach przekazywało SMS-owo biuro podróży TUI, w którym turyści wykupili wczasy na Majorce.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po kilku godzinach ciągłych opóźnień, lot przełożono na następny dzień. Jak relacjonował pasażer, trudno było uzyskać jakąkolwiek pomoc zarówno od touroperatora, jak i przewoźnika.
Trudno było w międzyczasie wynegocjować od linii czarterowych Buzz jakiekolwiek vouchery, które raptem dostały cztery osoby na kwotę 4 euro. Można za to kupić co najwyżej jedną drożdżówkę — stwierdza.
Przed 22:00 pasażerowie otrzymali od TUI wiadomość SMS, że zostanie im zapewniony nocleg. Dwie godziny później przyszła kolejna wiadomość, że muszą zorganizować go sobie sami.
Wszyscy patrzyliśmy za jakimkolwiek noclegiem, ale ceny wahają się za hotel od 2 tys. zł do 12 tys. zł za osobę za noc w okolicy. Żaden hostel w cenach ok. 200 euro nie odebrał telefonu o tej porze — czytamy w wiadomości.
Wszyscy podróżni spędzili noc na lotnisku, śpiąc na fotelach lub podłodze. Bez dostępu do bagaży, koców, poduszek czy w niektórych przypadkach - nawet leków. Do kraju wrócili dopiero następnego dnia po południu, po 24 godzinach koczowania w hiszpańskiej hali odlotów.
Smutny koniec rajskich wakacji. Ryanair odpowiada podróżnym
Skontaktowaliśmy się z przewoźnikiem, który miał przetransportować Polaków z Majorki do Pyrzowic. Linie lotnicze Ryanair potwierdziły, że lot czarterową linią Buzz 14 sierpnia został opóźniony z powodu drobnego problemu technicznego z samolotem.
Ryanair przekonuje też, że pasażerowie zostali powiadomieni o opóźnieniu za pomocą wiadomości SMS i otrzymali bony na napoje.
Pomimo wysiłków firmy w celu zorganizowania zakwaterowania dla pasażerów, dostępność była ograniczona, a pasażerom powiedziano, że mogą zorganizować indywidualne zakwaterowanie, w ramach którego będą mogli ubiegać się o zwrot poniesionych wydatków - czytamy w odpowiedzi od linii lotniczych.
Pan Gabriel oraz inni podróżni są rozczarowani takim obrotem sytuacji i brakiem realnej reakcji i pomocy na miejscu w Hiszpanii. Odpowiedź przewoźnika ich nie zadowoliła.
Nikt nas nawet nie przeprosił, a pani w Ryanairze po przylocie do Pyrzowic była na tyle niemiła dla innych, że wręcz się z nimi kłóciła — podsumowuje.
Biuro podróży TUI wciąż nie skomentowało sprawy. Czekamy na reakcję przedstawiciela popularnej w całej Europie firmy wycieczkowej.
Danuta Pałęga, dziennikarka o2.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.