Do Turcji Marta oraz jej partner Tomasz przybyli 20 września 2024 roku. Początkowo wszystko przebiegało tak, jak para sobie założyła. Niestety, już drugiego dnia wydarzyła się prawdziwa tragedia.
Podczas przechodzenia przez pasy na zielonym świetle Marta została potrącona przez rozpędzone auto. Kierowca, obywatel Turcji, co prawda się zatrzymał, jednak nie udzielił pomocy.
Pomóc próbował zaś Tomasz. Ostatecznie kobieta w stanie krytycznym trafiła do szpitala. Na skutek wypadku doznała poważnych obrażeń głowy i twarzoczaszki. Lekarze natychmiast przystąpili do operacji ratującej życie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dzięki różnym działaniom udało się zebrać środki na przetransportowanie kobiety do Polski. Stan Marty jednak wciąż jest bardzo ciężki, zaś lekarze planują kolejne operacje - m.in. twarzy i ręki.
Wciąż pojawiają się apele o wsparcie dla rodziny poszkodowanej. Kobieta - jak wynika z ustaleń lekarzy - w Turcji nie została odpowiednio zaopiekowana.
Lekarz powiedział, że była bardzo zaniedbana. Miała odleżyny i była zaniedbana pod względem higieny - powiedział jej syn Mateusz w rozmowie z "Interwencją".
Dzieci 40-letniej Polki nie tracą nadziei
Dzieci Marty Dubiel nieustannie wierzą w to, że kobieta wkrótce się obudzi.
Wierzymy, że mama nas usłyszy i to jej pomoże - przekazał Mateusz.
Bliscy poszkodowanej mają wielką nadzieję na to, że lekarze zdołają doprowadzić do cudu. Jednocześnie liczą na dalsze wsparcie osób dobrej woli. Apele o wsparcie pojawiają się m.in. na siepomaga.pl.