O sprawie pisaliśmy w WP w czwartek wieczorem. Samolot na Dominikanę miał wylecieć w środę 15 sierpnia o godz. 9., ale kilka razy był odwoływany. Boeing 767-300 PH-OYI najprawdopodobniej miał usterkę techniczną.
W pewnym momencie turyści usiedli nawet w samolocie. Spędzili w nim godzinę w upale, po czym zostali poproszeni o jego opuszczenie. Temperatura we wnętrzu maszyny miała dochodzić do 50 stopni Celsjusza. Część osób zaprotestowała i koczowała na płycie lotniska. Interweniowała policja. Jedna osoba trafiła do szpitala.
Pasażerowie utrzymywali, że kontakt z linią był utrudniony.
Już nie koczują
Specjalista ds. komunikacji zewnętrznej Przedsiębiorstwa Państwowego "Porty Lotnicze" (PPL) Piotr Rudzki poinformował w rozmowie z PAP, że turyści trafili już do hotelu albo zrezygnowali z wycieczki.
- Osoby, które miały lecieć do Dominikany, a nie zrezygnowały z rejsu, otrzymały od przewoźnika nocleg w hotelu - powiedział Rudzki. - Z informacji, które uzyskałem, trafiły do hotelu Renaissance, blisko lotniska - dodał. Nie był jednak w stanie określić, ile osób trafiło do hotelu, a ile zrezygnowało z wycieczki.
Rudzki podkreślił, że "służby PPL dokładały wszelkich starań, a by pomóc czekającym na samolot". - Konieczna była pomoc medyczna i została udzielona przez nasz zespół medyczny. Cały czas w sprawę zaangażowani byli dyżurni portu, dyżurny terminala - zaznaczył.
Jak dodał, na terenie "gate'ów" nikt z grupy wycieczkowej "już nie koczuje".
Komunikaty
Za wycieczkę turystów odpowiada biuro podróży TUI. "Przede wszystkim pragniemy wyrazić nasze najszczersze przeprosiny za opóźnienia i niedogodności, jakie powoduje to klientom TUI Poland. Jednak bezpieczeństwo zawsze jest najważniejsze. Dokładamy wszelkich starań, aby rozwiązać problemy tak szybko, jak to możliwe" - czytaliśmy wcześniej w oświadczeniu.
"Za zapewnienie opieki nad pasażerami tego rejsu odpowiada biuro podróży. Służby Lotniska Chopina pozostają w kontakcie z jego przedstawicielami, jak również z przedstawicielami linii lotniczej oraz agenta obsługi naziemnej realizującego obsługę tego lotu. Służby stołecznego lotniska zgodnie ze swoimi kompetencjami przez cały czas dokładają wszelkich starań, aby wspomóc organizatora w jego działaniach na rzecz pasażerów. Nad bezpieczeństwem i zdrowiem pasażerów przez cały czas czuwał personel lotniska, m.in. Dyżurni Portu oraz Terminala, Służba Ochrony Lotniska oraz Zespół Medyczny" - podały z kolei w komunikacie władze lotniska Okęcie.
Nie tylko Warszawa
Jak donoszą nasi internauci, polscy turyści mają problemy nie tylko na lotnisku w Warszawie. "Wszyscy piszą o tym jak 300 pasażerów koczuje żeby wylecieć na Dominikanę, a my w Punta Cana czekamy od 2 dni na samolot i nie wiemy czy on przyleci jutro czy za 3 dni. Tui nie informuje nas o niczym. Mamy jedynie to szczęście, że nie siedzimy na lotnisku" - donosi pan Sebastian.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.