W niedzielę, 30 marca doszło do tragicznego wypadku na ul. Ogrodowej w Chełmie. Toyota avensis, którą podróżowało aż 10 osób, wypadła z drogi i dachowała. W wyniku zdarzenia zginęło dwóch 18-latków, a pozostali uczestnicy trafili do szpitala. Kierujący miał ponad 2 promile alkoholu w organizmie.
Do wypadku doszło po serii imprez, kiedy to grupa nastolatków postanowiła wrócić do domów. Trzeźwy kierowca odmówił dalszej jazdy, co skłoniło 19-letniego Szymona Cz. do przejęcia kierownicy.
Miał on 2,4 promila alkoholu we krwi. Filip G. i Mateusz K., którzy podróżowali w bagażniku zginęli na miejscu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W środę 2 kwietnia o godzinie 11:00 w chełmskiej Bazylice Narodzenia NMP odbyło się nabożeństwo żałobne za duszę tragicznie zmarłego Filipa G. Na czwartek 3 kwietnia o godz. 11:00 zaplanowało uroczystości pogrzebowe Mateusza K.
19-letni Szymon Cz., który kierował autem usłyszał zarzuty spowodowania katastrofy w ruchu lądowym oraz prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu. Młody kierowca jechał z prędkością ok. 130km/h.
Psycholog Monika Kaczugi-Klimek w rozmowie z "Kurierem Lubelskim" wskazuje, że młodzi ludzie często nie przewidują skutków swoich działań. - Młodzi ludzie mają często poczucie nieśmiertelności i nie myślą o konsekwencjach swoich wyborów. Wynika to zarówno z brawury, jak i niedojrzałości mózgu, konkretnie płatów czołowych, które są odpowiedzialne między innymi za kontrolę emocji i impulsów - tłumaczy Kaczugi-Klimek. Podkreśla, że brak wyobraźni w połączeniu z alkoholem prowadzi do tragicznych konsekwencji.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.