On zmienił spojrzenie na koszykówkę w Polsce – powiedział Tomasz Służałek, ówczesny trener sosnowieckiej drużyny. Dodał, że Washington znacząco przyczynił się do rozwoju koszykówki w Polsce. Amerykanin przez dwa sezony grał w Starcie Lublin, z którym zdobył dwa brązowe medale.
Jego wspaniała technika i umiejętność współpracy z drużyną spowodowały, że zadbałem, aby grał w Zagłębiu. Oczekiwania wszystkich były takie, by walczyć o jak najwyższe cele. Kent zmienił spojrzenie na koszykówkę w Polsce. Jego operowanie piłką, podania, jakie wspominają do dziś polscy zawodnicy, umiejętność kierowania zespołem, pozwoliły nam w pierwszym roku zdobyć Puchar Polski – podkreślił szkoleniowiec cytowany przez PAP.
Służałek podkreślił, że celem drużyny było zdobycie mistrzostwa Polski. Wspominał, że drużyna Zagłębia grała bardzo ładną koszykówkę, która przyciągała tłumy do hali. - Hale pękały w szwach. Nie wszyscy się dostali. Wszystko szło dobrze, byliśmy liderem tabeli do momentu wprowadzenia stanu wojennego. Rozgrywki zostały zawieszone, czterech podstawowych zawodników zostało powołanych do wojska. Drużyna się rozsypała. Po wznowieniu rywalizacji to już nie był ten sam zespół, a mimo to zajęliśmy czwarte miejsce – wyjaśnił trener.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Koszykarz znany z "Misia"
Sosnowiecki klub starał się stworzyć Washingtonowi jak najlepsze warunki, co na początku lat 80. nie było łatwe. Zawodnik miał okazję pokazać swoje umiejętności podczas turnieju w Niemczech, gdzie wyróżniał się na tyle, że podpisał kontrakt z czołowym szwedzkim klubem.
Przyjazd do Polski (1979) był największym wydarzeniem w moim życiu. Przyjechałem tu grać w koszykówkę, a nie być gwiazdą. Opiekowano się mną bardzo dobrze, ale najważniejsi byli koledzy z zespołu. Oni zaakceptowali mnie jak brata, a nie koszykarza. Miałem amerykański paszport, ale czułem się wtedy Polakiem" – opowiedział 68-letni Washington.
Zaznaczył, że wprowadzenie stanu wojennego mocno zmieniło jego życie. Podkreślił, że nigdy się nie bał, bo wszyscy starali się otoczyć go opieką i dbać, żeby niczego mu nie brakowało. Jak zdradził, z klubu dostawał kartki na mięso. - Wszyscy mi pomagali zdobyć kurczaki. Ludzie w Polsce mnie zachwycili - dodał.
Spotkanie z byłą gwiazdą Zagłębia miało jednak nieoczekiwany smutny element. Tuż przed rozpoczęciem zasłabł jeden z uczestników, którego – mimo podjętej reanimacji – nie udało się uratować. Na skutek tego zajścia zmieniono lokalizację wydarzenia, a sam przebieg spotkania był inny, niż pierwotnie planowano.