Czasami praca policjantów przynosi nieoczekiwane zdarzenia. Coś na ten temat wie funkcjonariusz z łomżyńskiej drogówki.
Policjanci z drogówki powtarzają, że nie ma dwóch identycznych kontroli samochodów. Tego, co się stało w sobotę wieczorem, nie mogli przewidzieć. W trakcie rozmowy z kierowcą samochodu osobowego na policjanta spadł mały kot - czytamy na stronie internetowej lomza.policja.gov.pl.
Jak do tego doszło? Szybko wyszło na jaw, że zwierzę weszło na drzewo, ale nie było w stanie utrzymać się na gałęzi i spadło wprost na głowę policjanta. Kot był bardzo przestraszony.
Początkowo wystraszony zwierzak do końca pełnił służbę razem z policjantami, siedząc w czapce jednego z funkcjonariuszy. Po służbie razem ze swoim nowym panem kotka pojechała do domu. Dziś Znajda cieszy się już ciepłem rodzinnego ogniska - podsumowali mundurowi.
Policja przypomina. To przestępstwo
W komunikatach policyjnych wątek zwierząt pojawia się regularnie. Niestety, nie zawsze są to tak piękne historie, jak ta z kotem, który spadł "z nieba". Ostatnio mundurowi przypomnieli, że porzucenie zwierzęcia przez właściciela to przestępstwo. Jednocześnie zrelacjonowali zdarzenie, które miało miejsce w Łodzi.
Na jednej z tamtejszych ulic znaleziono błąkającego się psa. Zwierzę było wychudzone i nie miało przy sobie żadnych informacji wskazujących na to, do kogo należy. W związku z tym kobieta, która napotkała czworonoga, postanowiła wykonać mały wywiad.
Niestety nikt psa nie znał. Dowiedziała się jednak, że widziany był tego dnia w towarzystwie dwóch osób, które prawdopodobnie go w tym miejscu porzuciły. Rozmówca wskazał też na leżący nieopodal kaganiec, który miały wraz z psem zostawić (...). Zgodnie z prawem porzucenie zwierzęcia przez właściciela, bądź przez inną osobę, pod której opieką zwierzę pozostaje, jest jedną z form znęcania się nad zwierzętami. Za taki czyn grozi kara nawet do 3 lat pozbawienia wolności - napisano na lodzka.policja.gov.pl.