Wypadki na parkingach marketów zdarzają się regularnie. Kierowcy często zapominają, że obszary do parkowania samochodu nie są wyłączone spod zasad kodeksu ruchu drogowego. W przypadku zderzenia dochodzi wtedy do zdziwienia winowajcy, którego tłumaczenia zazwyczaj nie działają na policjantów.
Policja jest wzywana na parkingi sklepów do różnych przypadków. Niekiedy dotyczą mniej poważnych zdarzeń, takich, jak chociażby obtarcie lakieru drzwiami innego auta podczas wysiadania, a kiedy indziej chodzi o klasyczne stłuczki. Rzadko jednak skala zdarzenia jest na tyle duża, że wymagana jest interwencja pogotowia ratunkowego, a pojazdy muszą opuścić teren marketu na lawetach.
Spore zdziwienie wymalowało się na twarzy policjantów, którzy zostali wezwani do wypadku w Zdzieszowicach w woj. opolskim. Na terenie jednego z tamtejszych marketów budowlanych zderzył się dwa samochody osobowe. Zapewne nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że jeden pojazd zatrzymał się na dachu drugiego. Na miejscu interweniowały służby ratunkowe, które przyznały, że zastany widok był nietypowy.
Widok zastany przez strażaków był nietypowy co widać na zdjęciach – poinformowała Komenda Powiatowa Państwowej Straży Pożarnej w Krapkowicach.
Kto był winowajcą?
Łącznie w obu samochodach znajdowało się pięciu podróżnych. Niestety siła zderzenia pojazdów była tak duża, że jedna osoba została zabrana do szpitala. Nie wiadomo, w jaki sposób doszło do wypadku, ani kto był winowajcą. Opublikowane przez strażaków fotografie najlepiej obrazują zagadkowy charakter sprawy. Szczegółowe okoliczności wypadku ustalają policjanci.
W zdarzeniu uczestniczyło pięcioro podróżnych. Jedna osoba została zabrana do szpitala – przekazała Komenda Powiatowa Państwowej Straży Pożarnej w Krapkowicach.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.