Porządek i wysokie morale to ostatnie rzeczy, które można powiedzieć o rosyjskiej armii w Ukrainie. Dobrze obrazuje to przypadek z Urzuf nad Morzem Azowskim, gdzie doszło do bratobójczego starcia sił czeczeńskich z regularną rosyjską armią. Zginęło czterech żołnierzy, kilka osób jest rannych.
O co poszło? Tego nie wiadomo. Dość wspomnieć, że pijani Czeczeni Ramzana Kadyrowa zaczęli strzelać do żołnierzy i doszło do krwawej jatki. Cztery ofiary to i tak niewiele, biorąc pod uwagę to, jaki chaos czasami panuje na tyłach rosyjskiego wojska. Ranni w potyczce zostali też niestety cywili w okupowanej wiosce.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosyjskie wojsko ma problem z utrzymaniem dyscypliny i karnością swoich jednostek. Siły z Czeczenii, które pokazowo wysyła do walki watażka Ramzan Kadyrow, nie są tutaj wyjątkiem. A że Rosjanie to wybuchowa mieszanka etniczna i narodowościowa, zdarzają się zatargi i podobne wypadki na tyłach wojska, a nawet na linii frontu.
Z takich sytuacji najbardziej cieszą się chyba Siły Zbrojne Ukrainy, bo mają mniej roboty w walce o wyzwolenie kraju. A cześć Rosjan nadal nie wie, po co znalazła się na froncie i jakie zasady winny panować w armii. Dlatego kolejne klęski i sytuacje, w których wojsko Władimira Putina się ośmiesza, to nie jest zwykły przypadek.
Ukraińskie siły tymczasem napierają w kierunku Zaporoża i mogą się pochwalić sukcesami na polu walki. Wydaje się, że mogli przełamać rosyjskie linie obronne i teraz to właśnie w tym rejonie mogą mówić o największych sukcesach w ofensywie. Ale to nie koniec wieści z frontu, bo swoje sukcesy odnoszą również Rosjanie.
Na północy Ukrainy szykują potężne uderzenie w rejonie Kupiańska. Ściągnęli tutaj armię pancerną i chcą przełamać front w kierunku Charkowa, kontrując obrońców Ukrainy. W ten sposób Rosjanie zamierzają zaskoczyć wroga i odwrócić losy wojny. Zapowiada się więc zażarta walka, a eksperci nie są pewni, jaki będzie jej wynik.
Na razie Rosjanie "ćwiczą" sobie na zapleczu frontu i jak widać, aż palą się do walki...