Od poniedziałku migranci koczują w obozie przy przejściu granicznym w Kuźnicy Białostockiej. Z nieoficjalnych informacji portalu OKO.press wynika, że doszło tam do tragedii.
Dwaj imigranci z Iraku przekazali dziennikarzom, że w środę z wyziębienia zmarł 14-letni Kurd. Białoruscy pogranicznicy mieli zabrać jego ciało.
Kilka razy dopytywaliśmy Rawanda, czy młody Kurd nie został zabrany, by ratować mu życie. I czy jest pewien, że doszło do tragedii. "100 proc." – odpisał. Kiedy zmarł? "Now" – teraz – pisze Szymon Opryszek.
Dziennikarz próbował skontaktować z innymi osobami w obozie, aby potwierdzili te tragiczne doniesienia. Podkreślił jednak, że mu się to nie udało, ponieważ kontakt z nimi jest coraz bardziej utrudniony.
Łączność z nimi staje się coraz trudniejsza, bo wyczerpują się powerbanki i ich telefony komórkowe zamierają. Pytanie strony białoruskiej mijałoby się z celem, podobnie jak polskich władz, bo tragedia wydarzyła się na terenie Białorusi - dodaje.
Czytaj także: Fałszywe maile i prowokacje. Służby oczekują cyberataków
Niepotwierdzone informacje o śmierci na granicy otrzymali również dziennikarze "Wyborczej". Przekazali, że tego samego dnia zmarła kobieta o imieniu Rajaa.
Zobacz także: Groźny scenariusz ws. Białorusi. Rzecznik rządu zdradza, co biorą pod uwagę
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.