Do dramatycznych scen w Warszawie doszło w 18 maja, w sobotę. Mieszkańcy zaalarmowali straż miejską, tłumacząc, że kobieta stoi na balkonie 10 piętra, przeraźliwie krzyczy i wzywa pomoc.
Funkcjonariusze, którzy pojechali na miejsce zdarzenia zastali grupkę sąsiadów, którzy potwierdzili, że kobieta jest zamknięta we własnym mieszkaniu.
Strażnicy wezwali policję i straż pożarną, by zgodnie z prawem wejść do lokalu oraz pogotowie ratunkowe - na wypadek, gdyby uwięziona potrzebowała pomocy. Strażnicy zabezpieczyli dla strażaków teren pod budynkiem, gdzie stanął wóz z długim wysięgnikiem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gdy strażacy sunęli już w górę, w kierunku balkonu na 10 piętrze, do mieszkania wrócił mąż kobiety. Mężczyzna otworzył drzwi mieszkania i zadeklarował, że sam zaopiekuje się żoną. Służby zakończyły działania około godziny 16.
Interwencja straży miejskiej w Warszawie
Tego samego dnia strażnicy otrzymali zgłoszenie od przechodniów, że na osiedlowej górce przy ulicy Markowskiej ktoś zakłóca porządek, spożywa alkohol i narkotyki. Na miejsce niezwłocznie został wysłany patrol.
Wezwanie potwierdziło się. Funkcjonariusze zastali na górce dwóch obcokrajowców, którzy właśnie robili sobie zastrzyki. Na widok strażników jeden z mężczyzn odrzucił od siebie niebieską saszetkę.
Funkcjonariusze ujawnili w niej kilka zawiniątek z folii aluminiowej. W części znajdował się brunatno-zielony susz roślinny, a w pozostałych brunatno-szary proszek.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.