Podczas rozmowy telefonicznej z 6 stycznia na linii McCarthy-Trump, ten pierwszy upierał się, że uczestnicy ataku na Kapitol byli zwolennikami Trumpa i błagał go, aby ich odwołał.
Na to wszystko ówczesny prezydent Donald Trump powiedział, że uczestnikom zamieszek bardziej zależało na wynikach wyborów niż McCarthy'emu.
Cóż, Kevin, myślę, że ci ludzie są bardziej zdenerwowani wyborami niż ty- miał według prawodawców powiedzieć były już prezydent USA
Komentarz Trumpa był wyrazem tego, co republikańscy prawodawcy znający wezwanie opisali jako krzykliwy pojedynek między dwoma mężczyznami.
Miarka się przebrała gdy wściekły McCarthy powiedział ówczesnemu prezydentowi, że uczestnicy zamieszek włamywali się do jego biura przez okna. Przemawiając do prezydenta z wnętrza oblężonego Kapitolu, McCarthy naciskał na Trumpa, by odwołał swoich zwolenników. Trump pozostawał niewzruszony, więc McCarthy miał wykrzyczeć:
Z kim, do cholery, rozmawiasz?
Czytaj też: Tajemnicze zajęcie pierwszej damy. Wyszło na jaw, co Agata Duda robiła w ostatnim czasie
Republikańscy członkowie Kongresu stwierdzili, że ta wymiana zdań pokazała, że Trump nie miał zamiaru odwoływać uczestników zamieszek, nawet gdy prawodawcy błagali go o interwencję.
On nie jest niewinnym obserwatorem, kibicował im - powiedział jeden z republikańskich członków Kongresu.
Gdy senatorowie przygotowują się do ustalenia losu Trumpa, wielu Republikanów uważa, że szczegóły wezwania są ważne dla postępowania, ponieważ przedstawiają potępiający obraz braku działania Trumpa podczas ataku.
Z kolei prawnicy Trumpa podczas piątkowego procesu o impeachment argumentowali, że faktycznie próbował on uspokoić buntowników serią tweetów, podczas gdy atak się rozwijał.
Nie jest jasne, w jakim stopniu te nowe szczegóły były znane menedżerom Izby Demokratów, ani czy zespół rozważał wezwanie McCarthy'ego na świadka. Kierownicy zachowali możliwość wezwania świadków w toczącym się procesie o impeachment, chociaż opcja ta pozostaje mało prawdopodobna, gdyż proces dobiega końca.
Czytaj też: Judyta Turan nie żyje. Aktorka z serialu "M jak miłość", "Klan", "Na Wspólnej" miała 37 lat
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.