Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski, znany m.in. z walki z pedofilią w Kościele przypadkiem, podczas rutynowych badań dowiedział się o chorobie.
Kiedy mi powiedziano, że jest podejrzenie nowotworu, to od razu pomyślałem o tym, że oboje moi rodzice zmarli na raka, więc zdawałem sobie sprawę z ryzyka, że jestem obciążony, ale wciąż byłem dobrej myśli - wyznał duchowny w rozmowie z "Super Expressem".
Niestety biopsja wykazała, że jest to złośliwy nowotwór prostaty. Ks. Isakowicz-Zaleski otwarcie przyznaje, że nie był gotowy na taką diagnozę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nikt nie jest gotowy na taką wiadomość, tu nie ma herosów. Człowiek jest słaby. Wydawało mi się, że jestem odporny, ale kiedy okazuje się, że jest to nowotwór złośliwy, to wszystko się łamie. Ja wielokrotnie towarzyszyłem moim podopiecznym w odchodzeniu, widziałem śmierć - ale kiedy dotyka to nas samych, to zupełnie co innego - mówi ksiądz.
Duchowny wprost o ochronie zdrowia
Ks. Tadeusz już niedługo rozpoczyna radioterapię. Duchowny przyznaje, że polski system opieki zdrowotnej nie działa jak powinien, do lekarzy są gigantyczne kolejki.
Kogo nie stać na prywatne leczenie, tego szanse na przeżycie maleją i to jest bulwersujące. Kiedy następną wizytę wyznaczają ci za 5 miesięcy, a prywatnie to trwa tydzień, to się nie zastanawiasz, tylko płacisz, a tak nie powinno być - podkreśla ksiądz w rozmowie z "SE".
Duchowny wspomina długie oczekiwania w kolejce na badania. - Zmroziło mnie, jak słyszałem rozmowy, że może ktoś wypadnie z kolejki, to inni się szybciej dostaną do lekarza. A co to znaczy "wypadnie"? - zapytałem naiwnie - relacjonuje ksiądz. - No, umrze albo wyląduje na oddziale - usłyszał od jednego z pacjentów.
Ksiądz Isakowicz-Zaleski przestrzega jednocześnie przed oszustami w sieci, którzy oferują "cudowne" specyfiki na raka.
Ja wiem, że raka nie wyleczy się sokiem z marchewki, dlatego przestrzegam wszystkich przed cudownymi kuracjami z internetu, których wiele - ostrzega duchowny.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.