Marianna twierdzi, że jako dziecko była wykorzystywana przez księdza. Jej dramat miał się zacząć, gdy w wieku 12 lat zapisała się na kółko biblijne na plebanii.
Ksiądz Kamil N. przez 1,5 roku miał gwałcić dziewczynkę i kaleczyć jej plecy nożem. Prokuratura po siedmiu miesiącach umorzyła śledztwo z powodu niewykrycia sprawcy.
Gdy Marianna skończyła 18 lat, ponownie złożyła zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Jak podaje "Wyborcza", w sprawie doszło do nieoczekiwanego zwrotu.
12-latka miała być molestowana przez księdza. Zarzuty usłyszał ktoś inny
Po raz kolejny przeprowadzono badania genetyczne odzieży pokrzywdzonej, na której miały znajdować się ślady nasienia gwałciciela. Doprowadziły one do postawienia zarzutów innej osobie.
Chodzi o Daniela L., który według relacji Marianny miał uratować ją od popełnienia samobójstwa. Śledczy zarzucili mu, że to on zgwałcił dziewczynkę. Mężczyzna został aresztowany na 3 miesiące.
Po przedstawieniu zarzutów Dawid L. przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i złożył obszerne wyjaśnienia, których, z uwagi na dobro pokrzywdzonej, prokuratura nie przedstawia. W tej sprawie są wykonywane dalsze czynności z udziałem podejrzanego - powiedział "Wyborczej" Janusz Hnatko, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Daniel L. usłyszał również zarzut kierowania gróźb karalnych pod adresem księdza. Miał na niego napaść w lipcu tego roku i grozić, że go zabije.
To absurd. Po pierwsze, z tego, co wiem, powtórne badania ponownie nie wskazały sprawcy. One nie wykluczyły, że Dawid mógł być sprawcą, a to chyba różnica. Po drugie, jestem zbulwersowana faktem, że nagle stałam się dziewczyną Dawida L. Miałam wtedy 13 lat, on jest o 20 lat starszy. Po trzecie: Dawid L. uratował mnie od samobójstwa. Winnym jest ksiądz M. Czy gdyby było inaczej, wracałabym po tylu latach do sprawy, żeby przeżywać to piekło jeszcze raz? - skomentowała Marianna.
Zobacz także: Ksiądz żądał 800 zł za dokument do pogrzebu. Ekspert: takich historii będzie więcej