Będąc osobami wierzącymi chcemy, żeby w ważnych dla naszego rozwoju duchowego momentach byli z nami nasi bliscy. Niewątpliwie takimi momentami są niedzielne eucharystie.
Wielu rodziców zabiera na nie swoje dzieci - w różnym wieku. W kościele możemy zobaczyć maluszki w wózkach czy też kilkulatki, które często szukają sobie zajęcia. Ich obecność stała się dla księdza Wachowiaka powodem do dyskusji.
Duchowny udostępnił na swoim profilu na Twitterze wpis sprzed ponad roku, w którym internautka Anna Włodarczyk relacjonowała, że kiedy ksiądz z ambony kazał jej wyjść z kościoła, gdyż jej dwulatka biegała dookoła ławek, to ona nic sobie z tych słów nie zrobiła.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kobieta relacjonowała, że nie tylko nie wyszła ale też nie zareagowała. Po chwili ksiądz, który przerwał kazanie, do niego wrócił.
W przeżyciu Mszy najbardziej przeszkadzają rodzice, którzy nie reagują, gdy powinni zareagować. Rodzice, dla których dzieciocentryzm wyparł zrozumienie tego, jak ważna jest Liturgia i jak trudno głosi się i słucha się Słowa - napisał na Twitterze ksiądz Wachowiak.
Do wpisu dołączył tekst z bloga Bogny Bieleckiej - psycholog i publicystki Przeglądu Katolickiego, w który sam się zaangażował. Wynika z niego, że rodzice muszą dawać przykład swoim dzieciom i zachowywać się odpowiednio w miejscu, jakim jest kościół.
Nie należy dawać pociechom zabawek na czas mszy, gdyż to nie jest plac zabaw. A jeśli dziecko mimo podjętych starań nie jest w stanie się uspokoić podczas mszy - nie trzeba go na nią zabierać do czasu, aż skończy 7 lat.
"I wy się dziwicie, że ubywa wiernych"
Wpis księdza odebrał się z ogromnym odzewem internautów. Wielu z nich dziękowało duchownemu za te słowa.
Jak moja córka nie patrzy na tabernakulum, Jezusa to już wie ze ja na nią patrzę. W kościele Jezus jest najważniejszy - skomentował Piotr.
Czytaj także: Ksiądz pokazał, gdzie spowiada dzieci. Ludzie oburzeni
Dziękuję Księdzu za ten głos, jakże ważny - dodała Teresa.
Jednak nie wszyscy uznali, że duchowny ma rację.
Cóż, przykro mi, że moje małe dzieci księdzu przeszkadzają. Nie będę też czekał do 7 roku życia by pokazywać im, że na Mszę trzeba chodzić. Zresztą mogę wcześniej umrzeć i nie zdążyć im tego wtedy pokazać. Dlatego chodzę na takie msze, na których są mile widziane - skomentował kolejny internauta.
I wy się dziwicie, że ubywa wiernych - wtórował mu inny,
Przecież i tak nikogo nie obchodzi to biadolenie księdza z ambony - dodał internauta.
Ten ostatni wpis sprawił, że ksiądz Wachowiak opublikował kolejny post na ten temat.
Tak, tam, gdzie księdzu nie zależy i gada mową trawą, tam biegające dziecko nikogo nie rozproszy, a przyniesie wręcz sympatię. Tam, gdzie i księdzu, i wiernym zależy na głoszeniu oraz słuchaniu treściwego Słowa, tam potrzebne jest skupienie a nie parada rodzica z dzieckiem - skwitował duchowny.
W komentarzach pojawił się głos innego księdza - Marka Radomskiego, który spytał duchownego z Poznania, czy jego zdaniem jako księża nie powinni się jednak wykazywać jakąś elastycznością. Odpowiedzi od księdza Wachowiaka się nie doczekał.
A Wy co sądzicie o obecności dzieci w kościołach podczas mszy?
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.