Jezuita Grzegorz Kramer opublikował na Facebooku zdjęcie swojego świadectwa z ósmej klasy. Jak sam przyznaje, przez wszystkie lata edukacji, duchowny starał się ukryć swoje świadectwa. "Nie było na nich biało-czerwonych pasków, nie było średnich, którymi ktokolwiek chciałby się pochwalić, ani książki od wychowawcy. Nie było nic, tylko wstyd, podkreślany słowami dorosłych, że jestem głupi, że nic nie osiągnę" - wyznał o. Kramer.
Jestem, jak całe pokolenie przede mną i chyba długo za mną, dzieckiem systemu oceniania, który ma swoje normy, szablony, klucze, punkty, skale ocen - wyznał.
W dni zakończenia szkoły jezuita był myślami ze wszystkimi uczniami, którzy nie mieli czerwonego paska na świadectwie, a zaraz po jego otrzymaniu schowali je na dno szuflady, tak jak niegdyś robił to on.
Myślę o tych dzieciach, które dostają bólów brzucha na myśl o szkole, bo ona nie kojarzy im się z kreatywnym uczeniem się siebie, rozumieniem świata, ale z osiąganiem tego, co dorosłym wydaje się "niezbędne do życia" - napisał duchowny.
Czytaj także: Radny PiS kradł prąd. Do teraz nie chce oddać pieniędzy
Duchowny wyznał, że już nie wstydzi się swojego świadectwa. "Dziś cieszę się, że w wieku 46 lat mogę się nie wstydzić tamtego świadectwa, że dla wielu uczniów jestem 'dobrym panem od religii'. Dziś widziałem, kiedy żegnaliśmy trzecie klasy, że udało mi się zrobić kawał dobrej roboty" - przyznał o. Kramer.
Przy okazji jezuita zaapelował do rodziców uczniów "słabszych".
Rodzice dzieci "słabszych", one potrzebują Waszego wzmocnienia, zauważenia, nie kolejnego ochrzanu i nie chcą kolejny raz usłyszeć: jesteś debilem, pamiętaj, że uczysz się dla siebie, co osiągniesz, to będziesz miał. Niestety dzieci rozumieją inaczej to zdanie niż dorośli. Ono brzmi jak przekleństwo, bo widzą to, co jest "tu i teraz", a teraz widzą, że nic – według dorosłych – nie osiągnęły. Dajcie im to, czego potrzebują – wsparcie i miłość - zaapelował duchowny.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.