Kilka dni temu w serwisie YouTube został opublikowany materiał filmowy autorstwa Pawła Kostowskiego "Byłem w sekcie". Twórca odczytał list, który przekazał kurii archidiecezji warszawskiej. Treść listu jest szokująca. Kostowski oskarżył duchownego oraz jego środowisko o sekciarstwo.
Ks. Kadziński odniósł się do stawianych mu zarzutów w oświadczeniu, które w piątek opublikował portal "Do Rzeczy".
Publikacja dotycząca mojej działalności duszpasterskiej, zawierająca treści, które uważam za pomówienie, stała się już podstawą zawiadomienia, jakie skierowałem do Prokuratury Okręgowej w Płocku. Dotyczy ono także innych, wcześniejszych zdarzeń i podejmowanych w stosunku do mnie działań. Oczekując czynności prokuratury, będę unikał komentarzy w tej sprawie — napisał.
Archidiecezja warszawska rozpoczęła dochodzenie w sprawie działalności założycieli Fundacji Dobrej Edukacji "Maximilianum".
Kostowski: Należałem do sekty, która powstała w Kościele katolickim
Paweł Kostowski udzielił wywiadu dziennikarzowi ''Gazety Wyborczej''. Padły mocne słowa. - Należałem do sekty, która powstała w Kościele katolickim - oświadczył mężczyzna.
Kostowski poznał ks. Kadzińskiego, gdy miał 17 lat. Wspomina, że duchowny był świetnym kaznodzieją i odróżniał się od innych kapłanów. W tamtym czasie ks. Kadziński był opiekunem wspólnoty Szearijt, która skupiała dorosłych ludzi (z biegiem czasu ksiądz założył Fundację Maximilianum). Zaprosił Kostowskiego na spotkanie grupy.
Kilkunastoosobowa grupa po pewnym czasie wynajęła duży dom w Łomiankach. W ciągu dnia normalnie pracowali lub jeździli na studia do Warszawy. W domu dzielili się obowiązkami, robili zakupy, gotowali i sprzątali. Do tego obowiązkowe modlitwy i msze — wspomina mężczyzna.
Dodaje, że w domu wprowadzono hierarchię, a na samej górze stał właśnie ks. Łukasz. Życie we wspólnocie, nazywanej przez Kostowskiego ''sektą'', m.in. z powodu natłoku obowiązków, nie należało do łatwych.
Przez cały czas byłem przemęczony i niewyspany. Potrafiłem zasnąć na siedząco, na stojąco, a nawet idąc – mówi Kostowski.
Mężczyzna twierdzi również, że wielu członków wspólnoty spało w jednym łóżku z księdzem. Podkreśla jednocześnie, że nigdy nie był świadkiem molestowania seksualnego.
Rozmówca ''Wyborczej'' odszedł ze wspólnoty w 2013 roku, ale dopiero niedawno zdecydował się upublicznić informacje na temat funkcjonowania grupy.
Przez te wszystkie lata wiele rzeczy wyparłem, żałuję, że wtedy nie reagowałem na przemoc, którą zobaczyłem we wspólnocie. Sam byłem jej ofiarą, miałem epizody depresyjne i myśli samobójcze. Moje zaangażowanie doprowadziło do zerwania wszelkich przyjaźni z osobami spoza sekty oraz ograniczyło kontakty z rodziną – wyznaje Paweł Kostowski.