Cennik w podwrocławskich Ratowicach oburzył wiernych. Proboszcz wywiesił na tablicy ogłoszeń nowe kwoty za pogrzeb i utrzymanie grobów na pobliskim cmentarzu. Najbardziej zszokowała cena za pochówek, która wynosiła aż 2400 zł. Dodatkowo, jak duchowny zażądał podwójnych stawek od osób niepraktykujących i spoza parafii.
Na cenniku widnieje lista "opłat za cmentarz". Dowiadujemy się z niej, że za pogrzeb z mszą świętą wierni będą musieli zapłacić 2400 zł. W cenę proboszcz wliczył sprzątanie kościoła i kaplicy, energię elektryczną, wywóz śmieci po pogrzebie, paramenty i obsługę liturgiczną.
Po tym ogłoszeniu na Janusza Dołhuna wylała się fala krytyki. Internauci licznie publikowali zdjęcie cennika, a sprawa trafiła do kurii, o czym poinformował "Super Express":
Sprawą zainteresowaliśmy kurię, a jej rzecznik, ks. Rafał Kowalski, stwierdził, że niektóre stwierdzenia zawarte w cenniku są bulwersujące i skandaliczne - czytamy na stronie tabloidu.
Ksiądz, który ustalił astronomiczne ceny został wezwany "na dywanik", by wyspowiadać się ze swoich występków. Kuria w komunikatach do mediów podkreślała, że nie może być mowy o "opłatach" za sakramenty i sakramentalia (takie jak pogrzeb), a wierni mogą tylko złożyć dobrowolną ofiarę. Po tym incydencie ksiądz zrezygnował z horrendalnych cen i wywiesił nowe ogłoszenie, w którym oświadczył:
Z powodu odrzucenia wcześniejszego cennika usług pogrzebowych, z dniem 11 lutego 2022 roku odwołuję ogłoszony cennik.
Ksiądz z Ratowic: Czuję się jakbym popełnił morderstwo
Podczas niedzielnej mszy, proboszcz parafii w Ratowicach przeznaczył kazanie na wyjaśnienie zaistniałej sytuacji. Spojrzał wiernym w twarz i tłumaczył, że niepotrzebnie dokonał podziałów. Jak podaje tabloid, duchowny miał zapewniać, że nie miał złych intencji.
Proboszcz Janusz Dołhun podkreślił też, że stał się ofiarą hejtu. Przez to miał się poczuć, jakby popełnił morderstwo, co padło z ambony.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.