Pod koniec marca kapłani ze Żnina skrytykowali postawę wiernych. Ci bowiem w okresie Wielkiego Postu mieli brać udział w imprezach.
"My kapłani parafii świętego Marcina w Żninie jesteśmy zaskoczeni i zbulwersowani postawą w okresie Wielkiego Postu niektórych parafian" - napisali w swoim oświadczeniu wygłoszonym podczas mszy proboszcz Piotr i wikary Jarosław z parafii w Żninie.
Czytaj także: Księdzu puściły nerwy. Nie jest już proboszczem, nie będzie już właścicielem wypasionego SUVa
Dalej twierdzili, że taka postawa jest amoralna i stanowi zgorszenie dla wszystkich wiernych. Na ich apel ze zdziwieniem zareagowały wówczas lokalne władze. Burmistrz Żnina, Robert Luchowski podkreślił, że na jego terenie nie działa nawet żaden klub nocny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Okazuje się, że sprawa z parafii św. Marcina w Żninie rozgrzała nie tylko mieszkańców tego miasta. Odpowiedź na apel duchownych wystosował w formie otwartego listu mieszkaniec Lublina, który trafił nawet do rąk prymasa Polski, a jego treść udostępniła Gazeta Wyborcza.
Czytaj także: Księża krytykują parafian. Chodzi o imprezy
Autor odezwy do księży Witold Matejuk zauważa, że kościół także ma na sumieniu sporo win.
Wydajecie i odczytujecie to oświadczenie w kilka dni po tym, jak na plebanii, u księdza, który jest sędzią w sądzie biskupim, w niewyjaśnionych okolicznościach umiera 21-letni chłopak. Co więcej, ów ksiądz zostaje zatrzymany pod zarzutem posiadania narkotyków. Czy to was nie bulwersuje? - pyta mężczyzna w liście cytowanym przez GW.
Na tym nie kończy się lista przewin wymieniana przez autora. Wspomina on też historię pijanego księdza, który wywrócił się na pogrzebie czy słynną orgię z Dąbrowy Górniczej.
Czy dla was naprawdę jest aż tak ogromnym zgorszeniem to, że młodzi potańczą sobie podczas postu, a nie to, co robią wasi koledzy w stanie kapłaństwa? - pyta retorycznie w podsumowaniu listu.