Księdza Grzegorza O. zatrzymano latem ubiegłego roku po pisemnym zawiadomieniu do prokuratury, dotyczącym posiadania przez duchownego dziecięcej pornografii. Wówczas dyrektor szkoły został tymczasowo zatrzymany w areszcie na dwa miesiące, po czym decyzję tę przedłużano jeszcze dwukrotnie.
Śledczy przesłuchali pracowników szkoły, ale jak podawała "Gazeta Wyborcza", bliscy znajomi księdza nie mogli uwierzyć w jego winę - nawet po tym, jak sam ksiądz przyznał się do posiadania materiałów pedofilskich na swoich nośnikach elektronicznych. Informacja o tym, że jest dyrektorem szkoły, w ekspresowym tempie zniknęła ze strony placówki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo...
Ksiądz Grzegorz przyznał, że miał te zdjęcia. Pytanie skąd. Mnie to nie pasuje do jego charakteru i osobowości. Zupełnie nie było widać w nim takich tendencji - mówili cytowani przez "Gazetę Wyborczą" rozmówcy.
Od sprawy odcinali się zaraz po zatrzymaniu także sami salezjanie. W specjalnym komunikacie pisali:
Nikt wcześniej nie wysuwał żadnych oskarżeń wobec osoby tego kapłana. W pełni współpracujemy z policją i prokuraturą w celu rzetelnego wyjaśnienia całej sprawy - informował ks. Jerzy Babiak, rzecznik prasowy inspektorii wrocławskiej salezjanów.
Podkreślił także, że zgromadzenie nie będzie udzielać jakichkolwiek dodatkowych informacji w tej sprawie.
Teraz zapadł długo wyczekiwany wyrok. Oskarżony ksiądz spędzi w więzieniu 1,5 roku. Jak informuje prokuratura, przyznanie się do winy oraz współpraca z organami ścigania przyczyniły się do stosunkowo sprawnego zamknięcia sprawy.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.