39-letni wówczas wikary parafii Wniebowzięcia NMP w Białej Podlaskiej wracał na plebanię z zakrapianego alkoholem spotkania. Na ul. Stacyjnej uderzył w inne auto. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Ksiądz Grzegorz K. w wydychanym powietrzu miał 1,2 promila alkoholu. Do zdarzenia doszło w Środę Popielcową w 2017 roku.
Czytaj także: Piekło na Helu. Czegoś takiego jeszcze nie było. Inwazja
Sprawa ks. Grzegorza K. trafiła do sądu. Duchowny w trakcie przesłuchania przyznał się do winy i wyraził skruchę. Sąd zdecydował, że ksiądz nie może przez 4 lata prowadzić pojazdów mechanicznych oraz ma zapłacić grzywnę w wysokości 1 tys. zł. Na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym w wypadkach miał wpłacić również kwotę w wysokości 5 tys. zł.
Zdarzenie z udziałem pijanego duchownego zbulwersowało lokalne środowisko. Wówczas diecezja siedlecka zapowiedziała, że wikariusz poniesie "kanoniczne konsekwencje".
Zastosowano środki dyscyplinujące, polegające na zawieszeniu jego pracy duszpasterskiej, skierowaniu go do zamieszkania w Domu Księży Emerytów, a także dozór dyrektora w tym domu, zakazie sprawowania publicznie sakramentów oraz poddaniu się odpowiedniej terapii - wyjaśnił obecnie ks. Jacek Świątek, rzecznik prasowy Kurii Diecezjalnej w Siedlcach w rozmowie z "Dziennikiem Wschodnim".
Ksiądz może już odprawiać msze
Jak się okazuje ksiądz Grzegorz K. od jakiegoś czasu odprawia msze święte w kościele pw. św. Anny w Białej Podlaskiej. Formalnie duchowny nie jest jednak przypisany do kapłanów posługujących w tej parafii. Niektórzy mieszkańcy zastanawiają się czy tak powinno być.
To, że odprawiam w parafii Św. Anny msze święte, to decyzja biskupa. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego - mówi krótko ks. Grzegorz K. cytowany przez "Dziennik Wschodni".
Proboszcz kościoła pw. św. Anny w Białej Podlaskiej staje w obronie duchownego. "Ten człowiek wychodzi na prostą, staje na nogi. Proszę nie dobijać księdza" - apeluje ks. Ryszard Kozieł. Rzecznik Kurii Diecezjalnej w Siedlcach wyjaśnia, że ks. Grzegorz K. może już odprawiać msze, gdyż "wykazał się poprawą".
Ksiądz biskup pozwolił mu zamieszkać w domu rodzinnym oraz sprawować publicznie sakramenty w najbliższej parafii od jego domu. Nie skierował go do konkretnej parafii, nie wyznaczył mu zadań duszpasterskich, ani nie przywrócił do posługi wikariuszowskiej - podkreśla ks. Jacek Świątek cytowany przez "Dziennik Wschodni".